Piwna rewolucja niczym Boże Narodzenie

christmas-541847_640

Czym jest piwna rewolucja? Okazuje się, że ma więcej wspólnego z Bożym Narodzeniem, niż wam się wydaje.

Przeglądając media związane z ambitnym piwem rzemieślniczym ciągle trafiacie na to hasło: „rewolucja”. A przecież nikt się nie bije, nikt nie wymyśla prochu, by w efektowny sposób wysadzić konkurencję. Po prostu garstka zapaleńców inwestuje we własne browary, w których warzy najwymyślniejsze gatunki, które uwodzą smakiem, wyglądem i aromatem.

Mnie ta sytuacja jako żywo przypomina Nowotestamentową historię Zbawienia, niezależnie czy jest ona prawdziwa, czy nie, czy w nią wierzysz, czy tylko tolerujesz jej istnienie. Zaczyna się ona niepozornie – od małej stajenki w niezbyt okazałej wsi na terenie dzisiejszej Autonomii Palestyńskiej. Tam oto, w warunkach iście spartańskich, na świat przyszedł Bóg. Mały i bezbronny, który wkrótce swoją nauką porwie tłumy, a jego Słowo opanuje całą kulę ziemską.

Jednak nie był to Bóg nowy. To ten sam Stwórca, który kilka tysięcy lat wcześniej zawarł przymierze z Abrahamem i prowadził Naród Wybrany do Ziemi Obiecanej. Tyle że Izrael o Nim zapomniał, traktował Go na pół gwizdka, ignorując przykazania.

Cóż to ma wspólnego z piwną rewolucją? Otóż wyobraźcie sobie, że większość z gatunków piw i niezwykłych smaków została poznana już daaaawno temu, w czasach, kiedy pojęcie koncernu nawet nie istniało. Sęk w tym, że za sprawą zbiegu wielu okoliczności, o których pewnie przyjdzie mi jeszcze szerzej napisać, piwowarami przestała rządzić ambicja tworzenia najlepszych na świecie piw, a chęć czystego zysku i wykręcenia słupków sprzedaży do niebotycznych poziomów. W efekcie jasny, wysoko odfermentowany lager stał się wrzodem całego piwowarstwa, przyczynił się do uśmiercenia wielu fascynujących gatunków.

Piwne Boże Narodzenie nastąpiło tam, gdzie panował Herod-lager: w Stanach Zjednoczonych. To tamtejsi piwowarzy domowi doszli do wniosku, że muszą sami zacząć tworzyć piwne specjały, by móc uwolnić się od przeciętności. To amerykańskim genetykom udało się spłodzić nowofalowe chmiele, które dzięki swojemu wybitnemu zapachowi i goryczce zaproponowały zupełnie inną jakość piwa.

I tak krok po kroku, od jakichś 40 lat piwna rewolucja rozlewa się na prawie każdy zakątek świata. Fascynację napojem produkowanym ze słodu, wody i drożdży, a przyprawianym chmielem można zaobserwować w miejscach, których przeciętny zjadacz chleba nawet by o to nie podejrzewał: począwszy od słynących z wina Włoch, skończywszy na państwach Afryki. Zupełnie jak wieść o Bogu-Człowieku, którego narodziny dziś świętujemy.

Życzę więc Wam i sobie, oprócz standardowych serdeczności, byśmy każdego roku, na przełomie grudnia i stycznia, mogli z zadowoleniem podsumować sobie to, co działo się w piwnym świecie w przeciągu ostatnich 12 miesięcy.

Wesołych Świąt!

(Visited 23 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *