Sypnęło krakowskimi rocznicami! Po zeszłotygodniowej imprezie w Tap House przyszła pora na pierwsze urodziny Multi Qlti Tap Bar.
Wakacje 2014 roku to rewelacyjny okres dla fanów rzemieślniczego piwa z Krakowa. W obrębie starego rynku powstały aż trzy świetne miejscówki: Viva La Pinta, Tap House i właśnie Multi Qlti Tap Bar. Ten ostatni przy ul. Szewskiej 21 – trakcie zawsze zaludnionym, bowiem łączącym Sukiennice ze „strategicznym” przystankiem autobusowym i tramwajowym Teatr Bagatela. W sobotę, 8 sierpnia, miejscówka świętowała pierwszy rok istnienia.
WYJĄTKOWE MIEJSCE
Mutli Qlti to lokal zdecydowanie wyróżniający się spośród innych, a to za sprawą położenia. Jeśli się nie mylę, to jedyny multitap w Krakowie, do którego wchodzi się po schodach – mieści się bowiem na pierwszym piętrze gustownej kamienicy. Druga sprawa to usytuowanie baru – dokładnie na wprost drzwi wejściowych. Jeszcze nie przekroczysz progu knajpy, a już masz możliwość zlustrowania, co też dobrego masz szansę wypić.
Co ważne, Tap Bar nie zamyka się na piwa – rzekłbym – typowe, przedrewolucyjne. Na kranach zawsze znajdziesz jakiegoś Lagera, Pilsa czy Weizena, najczęściej z jakiegoś czeskiego browaru. Uważam to za dobry ruch – zawsze możesz zabrać tu znajomych, którzy nie mają ochoty na kwasiżura, tudzież wywar mocno chmielony.
Na plus liczę też solidną ofertę butelkową: znajdziemy tu polski kraft, a także cymesy z Belgii czy USA. Choć z drugiej strony po cholerę sięgać po butle, skoro z kranów leje się aż 20 rozmaitych piw?
URODZINY W UPALE
Nie inaczej było i w sobotę. Nalewaki zostały zdominowane przez lekkie polskie piwa, ale nie brakło petard w postaci Barley Wine od De Molen oraz kooperacyjnego RISa od Prairie i Evil Twin. Załoga przygotowała też specjalny wywar na tę okazję – Saison uwarzony w browarze domowym Grabie.
Bardzo słuszny wybór, bowiem tego dnia Kraków stał się epicentrum gorąca (mój domowy termometr zanotował 36 stopni w cieniu!). A przecież nic tak nie orzeźwia, jak dobre lekkie piwo.
Ekipa Multi Qlti oczywiście oprócz starannie dobranych trunków przygotowała też sporo szamy, w tym genialne mini-tortille. Nie brakło także urodzinowego tortu, który w mig rozszedł wśród licznie zgromadzonych gości (wszystkie krzesła i stoliki były zajęte). Ja jakoś nie miałem ochoty na słodkości, więc pozostałem przy trotillach. 😉
5 PIW
Ale daniem głównym były dla mnie rzecz jasna piwa. W sumie zaserwowałem sobie pięć wywarów. I tym miejscu kolejny ukłon w kierunku polityki Multi Qlti, które oprócz standardowych pojemności 0,5l i 0,25l, oferuje także 0,15l. W sam raz do degustacji.
Zacząłem od Qltinoida z browaru Podgórz, czyli sesyjnego IPA uwarzonego z myślą o krakowskim pubie. Wywar – jak to w przypadku propozycji Łukasza Jajecznicy bywa – intensywnie pachniał cytrusami, zaś w smaku oprócz miłej owocowej słodyczy atakował dobrze zbalansowaną, wyrazistą goryczką. [7]
Na drugą nóżkę wziąłem Kwas Gamma, czyli nowość od Pinty, której nie udało mi się dorwać w butelce. To zdecydowanie najbardziej „dziewczęcy” z kwasów tercetu, pachnący i smakujący jak babciny kompot z malin z tą różnicą, że bardziej kwaśny. To zaleta, bowiem w upalny dzień sprawdza się wyśmienicie. [8]
Następnie na tapetę trafił Szpieg z Krainy Bluszczowców, przyszykowany przez Bazyliszka. Kolejne Pale Ale (choć już nie tak lekkie – 15,2 Blg ekstraktu), tyle że z dodatkiem liści bluszczu. O ile w zapachu dominują nuty ziołowo-cytrusowe, o tyle w smaku nietypowy wrzut przejmuje władzę, skacząc do gardła mocną, nieco tabletkową goryczką. Nie można mu odmówić orzeźwiających mocy, ale bez dwóch zdań bluszcz nie będzie moją ulubioną przyprawą. [6]
Kolejnym piwem był Saison z Browaru Grabie, o którym pisałem wam wcześniej. To bardzo solidnie wykonana robota, z mocnym uderzeniem fenoli i ziołowo-pieprznych chmieli. Teoretycznie pełna w smaku, w praktyce bardzo pijalna i kojąca rozpalone łby. Gratulacje. [8]
Wisienką na torcie był dla mnie Bible Belt – RIS od połączonych sił Prairie i Evil Twin. Podobnie jak mój ukochany Pirate Bomb był leżakowany z dodatkiem kawy, kakao, wanilii i chili, tyle że jest wywarem lżejszym (13%). Zapach – równie genialny! Ni mniej, ni więcej, tylko praliny w płynie: mnóstwo gorzkiej czekolady, kakao, kawy i wanilii. W smaku też jest świetnie, choć nie na tym poziomie, co Pirate. Wyraźnie wyczuwalny jest rozgrzewający alkohol (co mnie trochę przeszkadzało), ale też gęsta jak smoła czekolada z delikatną nutką wanilii. [9]
WSZYSTKIEGO DOBREGO!
Po takiej dawce mocnych wrażeń grzecznie wróciłem do domu, podziwiając ekipę Tour De Pologne, która jak w ukropie (dosłownie i w przenośni) uwijała się ze sprzątaniem sprzętu z rynku po właśnie zakończonym wyścigu.
Pierwsze urodziny Multi Qlti przeszły więc do historii. Wypada mi tylko życzyć sympatycznej załodze multitapu, byśmy za rok spotkali się w jeszcze większym gronie, by móc świętować jeszcze bardziej udane 12 miesięcy. Wszystkiego dobrego!