Żniwa w pełni, zatem czas najwyższy zadbać o odpowiednie chłodzenie cielska i rozgrzanie duszy. Z pomocą przychodzi nam wykopany z otchłani historii styl rosanke.
Ten wywodzący się z Prusów styl trafił na orbitę piwowarów w zeszłym roku na okoliczność I Warmińskiego Konkursu Piw Domowych, gdzie był jedną z kategorii konkursowych. Wszyscy podjarali się zmartwychwstałym specyfikiem, po czym… zapomniano o nim na rok.
Mnie pamięć przywróciła piesza wędrówka po Wrocławiu, gdym do dobrego sklepu piwnego trafił i ochoczo z półki ów specyfik zdjął. Uwarzył go w Widawie nie kto inny, jak zwycięzca wspomnianego konkursu, wrocławski piwowar domowy Wojtek Solipiwko (genialne nazwisko i idealna nazwa browaru!). Wziąłem trunek nazwany Młócką na spacer, strzeliłem kilka fotek, po czym przyszedłem do mieszkania i zabrałem się za degustację.
Zanim jednak podzielę się wrażeniami, dwa słowa o stylu rosanke. Według źródeł było to piwo warzone na terenie obecnej Warmii (a dawnych Prusów), które rozdawano chłopom w czasie żniw, by gasiło ich pragnienie. To styl lekki, pijalny, zbożowy w smaku, ale belgijski w charakterze, bowiem jego smak i zapach w założeniu przypomina Belgian Pale Ale. W wersji browaru Solipiwko wydaje się być atrakcyjniejszy od kolegi z Beneluksu.
Zapach: o, dzieje się! Pierwsze niuchnięcie przywodzi mi na myśl zapach spichlerza po świeżym wsypaniu doń zboża, zaraz po żniwach. Kto miał przyjemność, ten wie, jak cudowny jest to aromat! Użycie drożdży S-33, po które chętnie sięgają choćby trapiści, daje wyczuwalne nuty przyprawowe i perfumowe. Z kolei obecność chmielu Simcoe przekłada się na leśną świeżość. Nos podpowiada mi jeszcze, że wyczuwa nuty karmelu i… czereśni. A to ciekawe!
Piana: najsłabszy element układanki, choć ciężko rzec, czy tak ma być, czy w Młócce coś poszło nie tak. Faktem jest, że piana ogranicza się do niskiego, białego kożuszka, który jakoś tam zdobi szkło, ale generalnie bez rewelacji.
Kolor: ciemny, wiśniowy. Zmętniony, ale jakieś prześwity pod światło się uświadczy.
Smak: zboże wszechogarnia Młóckę, szczególnie w posmaku, w którym towarzyszy mu także lesistość Simcoe. W pierwszym akordzie pojawiają się akcenty belgijskie i smukła słodycz karmelu, z kolei finisz miesza wpływy chmielu (krótka, acz zaznaczająca swą obecność goryczka) i ciemniejszych słodów (cierpkość). Rosanke jest bardzo gładkie, nisko wysycone, rześkie i pijalne.
Nie trzeba mieć przesadnie bujnej wyobraźni, by widzieć stadko chłopów kosami i cepami, którzy w przerwie pracy sączą rosanke. Ten styl, przynajmniej w wersji browaru Solipiwko, świetnie gasi pragnienie, a przy tym ciekawie pachnie i smakuje. Jestem pod wrażeniem!
MŁÓCKA
Solipiwko
Rosanke
Skład: słody pale ale, monachijski, karmelowy czerwony, Red Crystal; chmiele Marynka, Lubelski Simcoe; drożdże S-33
Cyferki: alkohol 4,7% obj., ekstrakt 11,6%
Cena: 7,99 zł (Drink Hala, Wrocław)
Soundtrack: a może coś o rolnictwie? Bob Dylan ma dla was trzy słowa:
Pingback: Beer, Resurrected | An American Beer Lover In Poland