Zwiedziłem z Kormoranem kawał świata, ale zapomniałem o jego pierwszej podróży. No to fru – nadrabiam.
Okoliczność jest znakomita – niedawno w sklepach pojawiła się kolejna edycja Kormoran Weizenbock, sprzedawana razem z gustowną szklanką do piw pszenicznych. Cena za zestaw (dwa napoje i naczynie) zachęcała, 22,20 zł, więc nie mogłem sobie odmówić tego zakupu. Pewnie nie będę z owego szkła zbyt często korzystał, ale co tam – dobrze je mieć.
PRZECZYTAJ O POZOSTAŁYCH PODRÓŻACH:
-> AMERICAN IPA
-> WITBIER
-> COFFEE STOUT
Słów kilka o samym gatunku. Otóż na początku XX wieku pewni Bawarczycy z browaru Weisse Brauhaus z Monachium wymyślili sobie, że uwarzą odpowiedź na stworzony kilka lat wcześniej styl doppelbock, czyli koźlak na podwójnym gazie. Panowie wydumali, że też stworzą coś z większym kopem, ale o bogatszym smaku i na dodatek – przy użyciu górnej fermentacji, wrzucając do zasypu słód pszeniczny, a do fermentacji wykorzystując odpowiednie drożdże. Taka sytuacja.
Najnowsza warka Kormorana Weizenbocka nie jest aż tak klasycznym wcieleniem stylu. Tym razem browarnicy postawili na opcję zdecydowanie pszeniczną w smaku, przez co ta podróż rozpływa się w ustach nutami bananów, goździków i wanilii. Owszem, są tu obecne toffi, chlebowość, ale temu piwu bliżej obecnie do Tymbarka Bananowego, niż owocu maczanego w jakichś ciekłych, a gęstych słodkościach. Mnie to jednak pasuje, piję Weizenbocka z wielką przyjemnością.
Tym bardziej, że Kormoran zgrabnie się prezentuje i kusząco pachnie. Co prawda legitymuje się dość niską, łatwo opadającą pianą, ale za to ciemno bursztynowy, wpadający w brąz kolor się zgadza. W aromacie dominują banany, goździki i winogrona, ale nie brakuje koźlakowego karmelu.
Wypiłem, ucieszyłem się, dumam, gdzie to jeszcze Kormoran może nas zabrać. Może do Anglii na Barley Wine? Czekamy!