KENTAUROS: mitologia na spirytusie

Olimp Kentauros

Jaka lektura sprawiła wam największą frajdę w podstawówce? Bo mnie najbardziej kręciły mity greckie.

W tych opowiastkach o stworzeniu świata, o wożeniu zmarłych na łodzi, o piorunach czy czyszczeniu stajni, jest coś cholernie pociągającego. Niby wiesz, że to nieprawda (choć ja dłużej wierzyłem w ich istnienie, niż w Świętego Mikołaja), ale masz cichą nadzieję, że ci wszyscy bogowie gdzieś jednak żyją. Może i okrutni, często bezsensownie źli, ale w jakiś sposób barwni.

Chyba teraz rozumiecie dlaczego tak ochoczo czekam na kolejne piwa z browaru Olimp. Pal licho sam trunek! Etykietki i wspomnienie moich ulubionych historii sprzed jakichś 16 lat strasznie mnie rajcuje. Same piwka już mniej, bo choć Hades był bardzo dobry, Zeus i druga warka Prometeusza poprawne, to jednak nie doczekałem się jeszcze propozycji, która rozłożyłaby mnie na łopatki.

Nie jest nią także Kentauros i bynajmniej nie tylko dlatego, że jest to piwo w stylu, który raczej nie robi na mnie wrażenia, nawet w wersji podwójnej – double weizenbock. Chodzi o pewną dominującą cechę, o której za chwilę. Skądinąd, zauważyliście, że Olimp celuje ostatnio w piwa bardzo mocne? Najpierw RIS, później podwójne India Pale Ale, a teraz potężny koźlak pszeniczny. To dość rzadko spotykana strategia wśród polskiego kraftu. Mniejsza o to, sprawdźmy, co czai się w butelce.

Zapach: tak, jak można było oczekiwać, na dzień dobry machają do mnie banany, natomiast zaraz za nimi ustawia się czekolada. Jednak nie mocno kakaowa, a raczej przypominająca wyrób czekolado podobny… Proposy za wyczuwalne aromaty chmielowe – Sybilla ozdabia Kentaurosa ziołami. Spod tych wszystkich aromatów wyskakuje jeszcze alkohol, który da jeszcze o sobie znać.

Piana: biała, średniej wysokości, trzyma się pod postacią powłoczki na płynie, lacing zadowalający.

Kolor: brunatny z rubinowymi przebłyskami, nieprzejrzysty.

Smak: tu alkohol daje nam popalić. Spirytusik piecze od pierwszego akordu i osiada w gardle ogniem. No, może płomykiem, ale jednak. Pewnie, są tu i banany, i kawa zbożowa, i nuta czekolady, ale to jednak procenty mają największą siłę przebicia. Jeśli chodzi o odczucie w ustach to Kentauros jest piwem ciężkim, oleistym, ale nie wyklejającym, o niskim umiarkowanie niskim – tego można się było spodziewać po stylu.

Szkoda tej alkoholowości, bowiem podwójny weizebock z Olimpu mógł być zdecydowanie przyjemniejszym w odbiorze piwem. Do mitologii więc jeszcze pewnie wrócę, do Kentaurosa już niekoniecznie.

KENTAUROS
Olimp

Double Weizenbock
Skład: woda; słody pszeniczny ciemny, pilzneński, monachijski, melanoidynowy, pszeniczny jasny, Carafa III; jasnysuchy ekstrakt słodowy; chmiel Sybilla; drożdże Safbrew WB-06
Cyferki: alkohol 7,5% obj., ekstrakt 18%, 28 IBU
Cena: 7,99 zł (Drink Hala, Wrocław)

piwo6

Soundtrack: nowa płyta Nachtmystium to spore rozczarowanie. Ochoczo wracam więc do świetnego krążka „Addicts: Black Meddle II”:

(Visited 70 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *