Nowe mieszkanie wreszcie w pełni ogarnięte – pora to uczcić! Na dobry początek postanowiłem przytulić coś wyjątkowego: leżakowanego w beczce po whisky RISa od Emelisse.
Po kilku miesiącach partyzantki w starej lokalizacji, w której osiadłem po szumnym powrocie z Wrocławia, postanowiliśmy z ekipą poszukać świeżej miejscówki. Nieco bardziej „luksusowej”, z czterema osobnymi pokojami, większą kuchnią oraz kiblem oddzielonym od łazienki. W końcu udało się znaleźć mieszkanie w interesującej cenie.
Leży niemal przy północnej granicy Krakowa, ale jest bardzo dobrze skomunikowane z centrum Krakowa – 20 minut i jestem na dworcu. We Wrocławiu zdążyłem się przyzwyczaić do takich podróży, więc to dla mnie żaden problem. Tym bardziej, że na dzielni mam sporo sklepów i punktów usługowych. Nawet jakiś piwny kraft się znajdzie, choć i tak po nowości trzeba będzie uderzać najpewniej do Pod Wiaduktem, czy też innych sympatycznych sklepów branżowych.
Aby odpowiednio uczcić przenosiny postanowiłem zaopatrzyć się w jakiegoś RISa, najlepiej leżakowanego w beczce po whisky. Wpadłem więc do jednej z miejscówek położonych niedaleko sali prób Dust Bowl i rozpocząłem polowanie. Padło na White Label Imperial Russian Stout z holenderskiego browaru Emelisse. Trunek spał sobie przez kilka miesięcy w beczce po Ardbergu – whisky ze Szkocji. No oczywiście, że było dobre. 😉
ZAPACH: beczka odwaliła tu kawał dobrej roboty, bowiem nad RISem unosi się doskonały aromat „łyskacza”: tu palone kable, tam bandaże. To wszystko podlane czekoladą oraz odrobiną likieru wiśniowego.
PIANA: niezbyt obfita, za to genialnie trwała, drobna, o świetnym lacingu.
KOLOR: nieprzejrzysta czerń.
SMAK: bardzo gęsta, wręcz oleista faktura o minimalnym wysyceniu. Króluje rozgrzewają posmak whisky oraz spora dawka gorzkiej czekolady. W finałowym akordzie pojawiają się ciemne owoce, kawowa paloność oraz ładnie zaznaczona goryczka.
Takie piwa mógłbym pić godzinami! Chyba muszę częściej się przeprowadzać.
WHITE LABEL IRS
Emelisse
Russian Imperial Stout Barrel Aged
Warka: 12.2020
Skład: woda; słody jęczmienne, chmiele, drożdże, cukier
Cyferki: alkohol 11% obj., ekstrakt 25,5 Plato, 70 IBU
Cena: 22 zł (Regionalne Alkohole, Kraków)
Soundtrack: tak się złożyło, że pierwszą w całości przesłuchaną na nowym mieszkaniu płytą była „The Book Of Souls” Iron Maiden. Niezbyt porywająca, singel średni, ale odnotować na blogu warto: