Debiutanci są słabi? Nic z tych rzeczy! Te browary wystartowały z przytupem. Sprawdziłem, jak im się to udało.
Nie wiem, czy też to zauważyliście, ale polskie środowisko fanów piwa z wielką nieufnością podchodzi do piw debiutantów. To znaczy owszem, sięga po nie, ale głównie po to, by przyłapać ich na nieudanej warce. Nie, nie twierdzę, że nie należy ich krytykować – wręcz przeciwnie: dla ich dobra warto (pisałem o tym w tekście „Czy wolno kopać debiutantów”)! Ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.
NOWA SIŁA
Wśród browarów, które wystartowały w ciągu ostatnich 12 miesięcy, mogę wskazać co najmniej kilkanaście, które nie zawodzą oraz mają na swoim koncie bardzo dobre piwa (niektóre ocierają się o wybitność).
Jak to się stało, że zaliczyły tak udany start? Oczywistą odpowiedź podsunął im Maciek Brzana z Browaru Dukla: „Wieloletnie doświadczenie z browaru domowego”.
Postanowiłem więc przepytać kilku przedstawicieli niedawnych browarniczych nowicjuszy o ich doświadczenia i spostrzeżenia. Zadałem im po trzy pytania:
1. Jak długo warzyłeś/warzyliście piwo przed założeniem browaru?
2. Jak wyglądały przygotowania do uruchomienia browaru i ile trwały?
3. Jak myślisz – co sprawiło, że udało Wam się osiągnąć sukces i już na starcie przygody z warzeniem komercyjnym pichcić dobre piwa?
Gwoli ścisłości: mówiąc „sukces” miałem na myśli nie złotówki wpływające na konto, a warzenie dobrych jakościowo piw. Oto, co mi odpowiedzieli.
MATEUSZ BORTEL – Kraftwerk
Ad. 1. Wstyd się przyznać ale osobiście sam w domu nic nie uwarzyłem, choć mojemu ojcu kilka lat temu (chyba z 5) kupiłem na 50. urodziny zestaw do warzenia piwa. Paweł (Solik – przyp. jb) natomiast piwowarem domowym jest od przeszło 8 lat i ma na swoim koncie kilkadziesiąt warek.
Ad. 2. Nasz browar powstał przez przypadek. Żona przenosiła knajpę, KinoCaffe w Mikołowie, w inne miejsce. Zamówiła kable w hurtowni, w której Paweł pracował. Zaczęliśmy luźno rozmawiać na temat kraftu w Polsce, Paweł pochwalił się swoim domowym Coffee Milk Stoutem. Posmakował mi. Ja zacząłem „molestować” Michała Grossmana z Browaru Majer, aby uwarzyć u nich Stouta. I poszło. Można uznać, że 4 września 2014 roku powstał browar, a na listopadowych Targach w Poznaniu mieliśmy już naszego Beboka. Później była Witnica, szybka korekta planów – wybór właściwszych browarów do warzenia. Można uznać, że wszystko trwało ok. 6 miesięcy.
Ad. 3. Czy odnieśliśmy sukces? Miło to słyszeć. Wychodzimy z założenia, że szkoda życia aby pić kiepskie piwo, dlatego staramy się do każdej warki wkładać swoje serce i myśleć nad tym co robimy. Na pewno niewątpliwym plusem jest doświadczenie Pawła, który warzy już prawie 10 lat. Jednak nie jest tak prosto przełożyć recepturę domową na browar.
Na pewno też pomogła nam akcja crowdfoundingowa, podczas której zbieraliśmy na pierwszy w Polsce BeerTruck. Nie bez znaczenia pewnie są też inne nasze akcje – piwo dla Kapitana Światełko (zajmuje się profilaktyką raka jąder i prostaty) oraz dla zaprzyjaźnionych kapel – Pokahontaz (z naszego rodzinnego miasta) oraz Oberschlesien.
MATEUSZ GÓRSKI – BroKreacja
Ad. 1. Moja przygoda z warzeniem piwa zaczęła się w 2010 roku, kiedy to na spółkę z bratem zakupiliśmy sprzęt i uwarzyliśmy 2-3 piwa. Niestety piwa nie nadawały się do picia. Brat zrezygnował z hobby, zaś ja kolejny rok czytałem wszystko co było dostępne, bo wierzyłem że da się uwarzyć dobre piwo w domu. Na dobre, więc ruszyłem z prawdziwym warzeniem od 2011 roku i od tego czasu uwarzyłem ponad 50 warek samodzielnie, w tym 30 w samym 2013 roku. Od czasu objęcia prezesury PSPD w Małopolsce więcej warzę na pokazach i wraz ze znajomymi, niż w domu. Myślę, że kolejne 50 warek by się z tego zebrało. Dodatkowo przed otwarciem kontraktu miałem już doświadczenie z warzenia w paru browarach i w sumie od początku 2015 roku częściej warzyłem w browarach dużych niż w domu.
Ad. 2. Szczerze to chyba z 2-3 lata. Wiem, że każdy piwowar domowy który otwiera swoją inicjatywę mówi, że myślał o tym od pierwszej warki i oczywiście tak było i u mnie. Tak, naprawdę u mnie przygotowania polegały na równoczesnym warzeniu w domu i czytaniu o warzeniu, sprzęcie i fermentacji w browarze komercyjnym. De facto każda domowa warka miała „zaprojektowany” odpowiednik komercyjny (ot taka zabawa, która teraz procentuje). Dalej to już był naturalny ciąg, po pierwszej warce w dużym browarze w kwietniu 2014 roku, zacząłem poważnie wdrażać projekt browaru. Chwilę później poznałem Filipa Kużniarza (drugiego założyciela, odpowiedzialnego za etykiety i całość wizualną browaru) i tak po paru kolejnych miesiącach powstała BroKreacja (w sumie najwięcej czasu zeszło nam wymyślenie nazwy :P). Docelowo oczywiście chcemy zbudować własny browar, więc przygotowania tak naprawdę cały czas trwają.
Ad. 3. Cieszymy się, że nasz start określasz sukcesem. Myślę, że nie popełniliśmy błędu nowicjusza, który ma zapał, coś tam uwarzył, trochę piwa wypił i zakłada browar, bo przecież wszytko i tak się sprzeda (co jest totalną bzdurą). Przed założeniem browaru przeczytałem setki stron literatury fachowej, omówiłem wiele procesów z bardziej doświadczonymi kolegami, no i pchałem się wszędzie gdzie była możliwość uczestniczenia w warzeniu komercyjnym. Dopiero kiedy byłem w stanie układać receptury, których efekt finalny był zaplanowany, a nie stanowił pomieszania szczęścia, przypadku i szaleństwa piwowara, zdecydowałem, że już nastał czas na browar. Dodatkowo inwestowałem w wiedzę sensoryczną, by na każdym etapie produkcji kontrolować jakość piwa (od niedawna jestem certyfikowanym sędzią PSPD), no i oczywiście wypiłem setki piw. U nas ten „solidny start” to raczej suma kilkuletniej ciężkiej pracy, oczywiście często bardzo przyjemnej. 🙂
DAREK PIECUCH – Piwne Podziemie
Ad.1 Warzyłem pięć lat w domu przed otworzeniem browaru, należałem do osiedlowej grupy piwowarów domowych.
Ad.2 Przygotowania trwały 12 miesięcy. Dużo robiliśmy sami, m.in. remont budynku żeby spełniał normy Sanepidu. Warzelnia ma wybicie 5hl, częściowo została przywieziona z USA. Zaczynaliśmy z 3 zbiornikami fermentacyjnymi i 7 leżakami – sprowadzonymi z Niemiec i jeden ze Spomaszu. Instalacja została zaprojektowana przez nas, podobnie jak płaszcze chłodzące. Na wytwornicę wykorzystaliśmy pompę ciepła.
Ad.3 Nie wiem, czy udało nam się osiągnąć całkowity sukces. Początki były trudne – pierwsze piwo ściągnęliśmy z rynku. Mustache Ryeder i Hops, Death and Taxes warzyliśmy 24 godziny bo mieliśmy problemy z filtracją i chłodzeniem. Jednakże z pewnością doświadczenie zdobyte podczas warzenia w domu jest bardzo istotne, czytanie na bieżąco literatury o piwie, wymienianie się poglądami i wiedzą z innymi piwowarami. Do tego wszystkiego duża doza zawziętości i cięzka praca. Żeby warzyć dobre piwo trzeba kochać to, co się robi.
WOJTEK SOLIPIWKO – Solipiwko
Ad. 1. Piwo w domu zacząłem warzyć w 2011 po Festiwalu Dobrego Piwa. Na początku był zestaw Coopers z Allegro, następnie WES i próby samodzielnego chmielenia. Później było kompletowanie sprzętu i pierwsze warki z zacieraniem.
Ad. 2. Pierwsze myśli o założeniu browaru kontraktowego pojawiły się po zdobyciu GCH na I Warmińskim Konkursie Piw Domowych w 2013 roku. Podczas Gwiazdki w Browarze Widawa zaproponowałem Wojtkowi Frączykowi uwarzenie rosanke w jego browarze na podstawie mojej receptury. Piwo Młócka miało swoją premierę w sierpniu 2014 roku na II Warmińskim Festiwalu Piwa. Wtedy to przygotowania ruszyły pełną parą i zostały ostudzone przez urzędników z Urzędu Marszałkowskiego, ale w końcu i ten problem udało się pokonać i na początku września 2014 roku został uwarzony Sweet Nygus, który premierę miał w październiku 2014 roku.
Ad. 3. Jeśli chodzi o receptę na sukces, to chyba jej nie znam. Wybierając styl mojego premierowego piwa, myślałem o takim, które chętnie wypije piwny entuzjasta, jak i totalny laik. Dlatego padło na Milk Stout. Na pewno ogromny wpływ na dobry start miało nawiązanie współpracy z studiem kreatywnym FLOV i Grześkiem Chorosteckim. W pełni zaufałem mu co do projektu etykiet i okazało sie to strzałem w dziesiątkę. Jeśli chodzi o samo piwo, to chyba mam do niego tzw. „rękę” – tak myślę.