Wy to wiecie, ja to wiem, ale warto napisać o tym jeszcze raz: piwo z beczki jest lepsze od butelkowanego!
O moim dylemacie dotyczącym degustacji w domu i w knajpie pisałem już kilka razy, chociażby tutaj. Domowe zacisze = lepsze warunki do degustacji. Multitap = lepsze piwo. Hmm, chyba muszę otworzyć pub piwny u siebie w mieszkaniu! A na wypady plenerowe kupić sobie SYNKA.
Kolejną „ofiarą” butelki padło znakomite piwo browaru Twigg – Infra Red. To żytni porter, solidnie nachmielony na goryczkę odmianą Columbus. Zanim jednak opowiem wam o jego smaku i aromacie, rzucę jedną obserwacją. Również oczywistą, ale także wartą powtarzania, szczególnie w dobie reklam dużych browarów szczycących się brakiem pasteryzacji.
Czy faktycznie pasteryzacja ma tak wielki wpływ na smak piwa? Jak mówią mądrzejsi ode mnie: „dobrze przeprowadzona nie ma żadnego oddziaływania na napój”. Cokolwiek to znaczy „dobrze przeprowadzona”… Z moich doświadczeń wynika zaś, że piwo zapasteryzowane „źle” jest wypłowiałe ze smaku i zapachu, a czasami przyczynia się do powstania wad – doskonałym przykładem była część pierwszej warki Porteru Bałtyckiego z Browaru Na Jurze.
W przypadku Infra Red doszło do wspomnianego „spłaszczenia”. Degustowana przeze mnie w czasie Beerweekendu wersja beczkowa rozłożyła mnie na łopatki, zaś butelkowa „zaledwie” mi smakowała. Szczegółowy opis wyglądu sobie podaruje – w obu przypadkach głęboko brunatny płyn pokrywa jasnobrązowa drobna piana.
ZAPACH:
Beczka: intensywnie kawowe, z drobnym dodatkiem czekolady. W tle ziołowy chmiel delikatnie pieści mój nosek – wspaniale!
Butelka: tu również nie brakuje kawy (jakby mocniej palonej) i czekolady, ale pojawia się nuta sosu sojowego.
SMAK:
Beczka: znakomita gęstość i pełnia. Mnóstwo tu kawy, umiarkowanej paloności, i gorzkiej czekolady. Finisz to połączenie wyrazistej goryczki z kwaskowością. Jak mawia najpopularniejszy alkoholik w Polsce: „niebo w ziemi”.
Butelka: w tym wypadku akcent przechodzi na czekoladę, choć oczywiście kawy nie brakuje Piwo jest nisko wysycone, przez co aż nadto gładkie, by nie rzec – wodniste. Ciągle mi smakuje, ale tego efektu „wow” niestety nie ma.
OCENA:
Beczka: 9
Butelka: 6
Bez dwóch zdań beczkowe Infra Red to najlepsze piwo browaru Twigg, jeśli nie w ogóle jedno z lepszych, jakie w tym roku wypuścili polscy rzemieślnicy. Wersja butelkowa jest smaczna, ale po jej wypiciu wszystkie członki pozostają na swoim miejscu.
INFRA RED
Twigg
Rye Porter
Warka: 15-01-2016
Skład: woda; słody pale ale, monachijski, żytni, Black, Crystal, Chocolate; chmiel Columbus; drożdże
Cyferki: alkohol 6,5% obj, ekstrakt 16 Plato, 50 IBU
Cena: 7,10 zł (Pod Wiaduktem, Kraków)
Soundtrack: jakoś zupełnie przeszła mi fascynacja Placebo, acz od czasu do czasu chętnie wrzucę sobie jakieś sobgi z „Meds”, np. właśnie „Infra-red”: