Polska dymem jeszcze nie stoi, ale już wkrótce może. Tym bardziej, że nasi rodzimi piwowarzy przygotowują coraz lepsze napoje.
Druga połowa zeszłego roku to czas, w którym osoby zakochane we wszystkim co wędzone, przeżywały swoje wielkie chwile. Większość naszych ulubionych browarów przygotowała jakiś wypust, który pachniał szynką, oscypkiem, paluszkami, czy też ogniskiem rozpalonym na skraju lasu.
Być może to właśnie dlatego Kopyr, podobnie jak wielu innych komentatorów piwnej sceny, stwierdził, że piwa wędzone/dymione mogą stać się znakiem rozpoznawczym naszej sceny kratowej i to na całym świecie. To tym bardziej słuszna ścieżka, że jedynym rdzennie polskim stylem jest grodziskie – pszeniczne piwo wędzone.
ZŁOTA PIĄTKA: AIPA | ZŁOTA: PIĄTKA PILS
Dlatego też postanowiłem trzeci odcinek „Złotej Piątki” poświęcić najciekawszym rodzimym wędzonkom, jakie przyszło mi ostatnio pić. W głównym zestawieniu znalazły się te najpowszechniej dostępne teraz, albo w niedługiej przyszłości.
Ważne: w tej odsłonie cyklu nie brałem pod uwagę grodziskiego, gdyż jemu poświęcę osobny artykuł, gdy tylko nadejdzie lato. Za to wliczam piwa z dodatkiem słodu wędzonego torfem. Pamiętajcie także, że moje zestawienie jest totalnie subiektywne. Nie roszczę sobie prawa do stworzenia klasyfikacji ostatecznej, będącej Biblią dla szukających dymu. Niemniej zapewniam, że wybrane przeze mnie trunki dostarczą wam wiele przyjemnych doznań.
BORSUK
Widawa
Porter wędzony. Alkohol 5,0% obj., ekstrakt 12%
Drzewiej, gdy świat nie poznał jeszcze porteru bałtyckiego wędzonego made by Widawa, lud zachwycał się Borsukiem, takoż warzonym w tej małej miejscowości, tyle że przy udziale Kopyra. To cudownie lekkie piwo smakowało i pachniało oscypkiem zanurzonym w czekoladzie. Aż tu nagle biało-czarny koleżka ostatnio znów wyskoczył z lasu, wyłożył się na półkach sklepowych, krzycząc: „kup mnie”! Kupiłem. Stwierdzam, że nikt w tym kraju nie potrafi tak utrzymać poziomu swoim piw, jak Wojtek Frączyk.
JAK W DYM
Pinta
Rauchbock. Alkohol 6,9% obj., ekstrakt 16,5%
Jeden z klasyków Pinty, który do dziś absolutnie się nie zestarzał. Jego siłą jest mądre zbalansowanie, zarówno zapachu, jak i smaku. W tym pierwszym swoje robi oczywiście wędzonka, ale świetnie uzupełniona przez karmel oraz… śliwkę. W smaku otrzymujemy zaś połączenie oscypka z toffi – tego nawet w Zakopanem nie grali. Dlatego też Jak w Dym to jedno z tych piw, które w ciemno polecam znajomym mającym ochotę rozpocząć przygodę z ciekawymi trunkami.
MCSTOUT
Mason
Żytni stout wędzony. Alkohol 4,5% obj., ekstrakt 12%
„Po co kupować trzy różne piwa, skoro można dostać to wszystko w jednym?” pyta retorycznie Mason, czyli Marcin Chmielarz, autor tego świetnego trunku. Po czym serwuje nam charakterny, lekki stout z minimalną dawką żytniej kleistości i asfaltowym posmakiem słodu whisky. Mam do niego wieli szacunek za to piwo, gdyż łącząc te wszystkie ciekawostki mógł przedobrzyć. Tymczasem stworzył dzieło, o którym jako dziadek będę opowiadał moim wnukom.
PODRÓŻE KORMORANA RAUCHBOCK
Kormoran
Rauchbock. Alkohol 6,5% obj., ekstrakt 16,5%
Pamiętam moment, w którym browar Kormoran ogłosił, że wypuszcza piąty trunek z serii Podróże Kormorana i że tym razem będzie to wędzony koźlak. Jedni się jarali, inni lamentowali, że o paaaanie, to straszna nuda, chcieliśmy RISa, Barley Wine, ale nie koźlaka. Podejrzewam, że ta część gawiedzi nigdy nie próbowała jego wersji wędzonej. Kormoranowi udało się spłodzić piwo ocierające się o geniusz, zjadające niektóre warki UrBocka ze Schlenkerli na śniadanie. Jako że jestem wędzonka-headem, początkowo troszkę marudziłem, że chętnie uświadczyłbym jej w większej ilości, szczególnie w smaku, ale już mi przeszło.
SMOKY JOE
AleBrowar
Whisky Extra Stout. Alkohol 6,2% obj., ekstrakt 16%
Piwna gawiedź ostatnio kręci nosem na wpusty AleBrowaru. A że znane piwa nie tak udane jak kiedyś, a że nowalijki mało ciekawe. Jednak temu piwu nikt nigdy nie miał nic do zarzucenia. Nie przez przypadek: Smoky Joe to piwo klasy światowej, znakomicie zbalansowane, ale i charakterne, pełne zapachu palonych kabli (niech żyje słód whisky!), czekolady i wanilii. Warto podkreślić, że w jego powstaniu palce maczali fani AleBrowaru, którzy zdecydowali, że pożądają najbardziej ze wszystkich wypustów tercetu. W tym roku powstanie wersja imperialna tego piwa – wypatruję jej jak wakacji!
Wyróżnienia: w tym odcinku chcę podkreślić zasługi trzech piw, których na rynku już nie ma, ale gdyby tylko się pojawiły, z miejsca trafiłyby do „Złotej Piątki”. Są to:
-> Browar Cieszyn Bracki Rauchbock – Grand Champion Birofiliów 2012;
-> Artezan Preparat – nie dość, że to jedno z pierwszych polskich barley wine, to na dodatek wędzone;
-> Widawa Porter Bałtycki Wędzony – to z kolei świąteczny wypust Wojtka Frączyka, absolutny top zeszłorocznych polskich piw.