Perła polubiła brąz. Po niezbyt szałowym koźlaku przyszła kolej na Brown Ale.
Dzikie Ale – na to piwko zwróciła uwagę brać ze wschodu Polski, bowiem na niej lubelski zakład (to piwo warzy w Zwierzyńcu) przetestował pijalność swojego Brown Ale. Obyci w bojach piwosze raczej nie klęknęli przed nim z zachwytu, z kolei pozostała gawiedź z pewnością została zaskoczona orzechowymi naleciałościami trunku.
W końcu Dzikie Ale zawędrowało także na zachód, dzięki czemu trafiło w moje łapy. Zdziwiła mnie jego nazwa, bowiem sugerowała, że będziemy mieli do czynienia z jakimś belgijskim piwkiem, a nie brązowym ale. W rzeczywistości otrzymujemy wersję z północy Anglii (czyli tę – moim zdaniem – mniej szałową), w dodatku wykonaną tak bezpiecznie, jak tylko można. Żeby tylko przypadkiem nie uczynić piwa zbyt intensywnym i charakterystycznym…
Zapach: więcej tu Bocka, niż Brown Ale. Dominują orzechy laskowe, zboże i nuty ziołowo-trawiaste od chmielu Lubelskiego. Grasują tu także wady: masło (na poziomie trochę przekraczającym normy) i siarka.
Piana: chaotyczna biała powłoka, która z początkowej średniej wysokości opada do cieniutkiej warstewki. Dobrym lacingiem też nie grzeszy.
Kolor: jasny brąz, przejrzysty, opalizujący.
Smak: łykając Dzikie Ale czuję się jakbym jadł orzechy maczane w maśle. Gdzieś tam pojawia się słodowa kwaśność, ale to właściwie koniec wrażeń. To mało treściwe piwo, o niskim wysyceniu i minimalnej chmielowej kontrze. Ergo – cholernie nijakie.
Z jednej strony wypada się cieszyć, że dość duży browar mizia się z brytyjskim stylem górnej fermentacji i chce go przedstawić swoim konsumentom. Z drugiej jednak czyni to tchórzliwie i bez polotu, byleby tylko nie nadać mu odrobiny charakteru. Żal.
DZIKIE ALE
Perła – Zwierzyniec
Brown Ale
Skład: woda; słód jęczmienny; chmiel; drożdże
Cyferki: alkohol 4,0% obj., ekstrakt 11%
Cena: 3,99 zł (Drink Hala, Wrocław)
Soundtrack: dzik urodził się po to, by być dzikim.