Czyli jedno z najdziwniejszych pytań, na które musiałem odpowiedzieć w ciągu ostatnich miesięcy.
Kilkanaście dni temu ruszyliśmy wraz z Brokreacją z akcją crowdfundingową. Cel jest prosty: zbieramy środki na inwestycję w nasz własny browar. Nasz dom, nasz matecznik, w którym wreszcie będziemy mogli pokazać pełnię możliwości. Zainwestować możecie tutaj:
O samym crowdfundingu pewnie napiszę tekst za jakiś czas, bo jest wokół niego sporo niedopowiedzeń. Dziś jednak chciałbym pochylić się nad tematem dla mnie oczywistym, a mianowicie wyjaśnieniem, dlaczego decydujemy się na budowę własnego browaru. Zresztą nie tyczy się to tylko Brokreacji. Na podobny krok zdecydowały się – że wspomnę tylko kilka podmiotów – Pinta, AleBrowar, Kazimierz, Waszczukowe czy Perun. Niegdyś kontrakty, dziś – lub w najbliższym czasie – browary stacjonarne
Pytanie wydawałoby się z czapy, ale kilkakrotnie pojawiło się pod naszymi postami, dlatego zdecydowałem się napisać o tym fakcie szerzej. Zanim jednak przejdę do konkretów to chciałbym podkreślić, że wymienione wcześniej podmioty praktycznie od samego początku kalkulowały swoją działalność na to, by w końcu warzyć u siebie. To ważna uwaga, bowiem pokazuje podejście największych graczy na rynku: stratujemy jako kontrakty, bo nie stać nas tu i teraz na postawienie takiego zakładu produkcyjnego, o jakim marzymy, ale gdy przyjdzie odpowiedni moment w rozwoju biznesu, wykonamy krok ku samodzielności. Lekcja na dziś: warto wyznaczać sobie ambitne cele. Warto mądrze skalować biznes i dążyć ku takiemu rozwojowi, by móc pozwolić sobie na sfinansowanie browaru, o jakim się marzy.
Czas na konkrety. Oto kilka argumentów za tym, by mieć swój własny browar.
1. Wreszcie możesz o sobie mówić „browar”
Zacznijmy od czegoś najbardziej prozaicznego, ale dla wielu purystów – istotnego. Znam sporo osób ze środowiska piwnego, które jasno stoją na stanowisku, że „kontraktowiec to nie browar”. Pod względem semantycznym na pewno mają rację. Nie jesteśmy zakładem produkcyjnym, a „jedynie” marką, która zamawia swoje piwa u podmiotu zewnętrznego. Owszem, tworzymy receptury, w pełni nadzorujemy proces, dbamy o otoczkę piwa, sprzedajemy je, odpowiadamy za nie, ale fakt faktem – nie produkujemy go sensu stricto.
Po wybudowaniu własnej hali produkcyjnej i instalacji własnego sprzętu temat się zamyka. Jesteśmy browarem pełną gębą i nikt nie może z tym dyskutować. 😉
2. Bierzesz na siebie całą odpowiedzialność za porażki i sukcesy
Skoro w poprzednim punkcie padło słowo „odpowiedzialność”, pochylmy się na chwilę nad tematem. W przypadku sukcesu sprawa jest prosta, jak budowa cepa: splendor spada na markę, czyli kontraktowca, choć oczywiście załoga browaru-matki także ma prawo uszczknąć odrobinę chwały, wszak własnymi rękami przyczyniła się do powstania wybitnego piwa.
Gorzej, gdy coś pójdzie nie tak. Piwo na wady, np. jest utlenione, przepasteryzowane itd. Co wtedy? Well, ty podpisujesz piwo nazwą własnego przedsiębiorstwa, ty zgarniasz kasę za sprzedaż, więc ty musisz świecić oczami przed klientem czy partnerem. I nie ważne, że część winy leży po stronie producenta i że nie miałeś zbyt dużego wpływu na to, co się wydarzyło. Twojego klienta to nie interesuje i zresztą nie musi.
W przypadku wywrotki we własnym browarze po pierwsze – możesz szybciej zareagować. Po drugie – nie świecisz oczami za cudze błędy. Po trzecie – masz absolutną kontrolę, więc minimalizujesz ryzyko błędu w zarodku. Tak trzeba żyć!
3. Sam w pełni decydujesz co, jak i kiedy warzysz
„Nie nie, u nas warki tylko do xx Plato”. „Gdzie mi z tymi dzikusami?!”. „Potrzebowaliśmy zwolnić tank, więc rozlaliśmy Wasze piwo wcześniej”. Kto pracował jako kontraktowiec, ten zapewne spotkał się z tymi stwierdzeniami choć raz. Nie będę się teraz rozwodził, skąd te ograniczenia się biorą: po prostu są i co pan mi zrobisz?
A skoro coś w życiu niepotrzebnie cię ogranicza (bo umówmy się, niektóre ograniczenia jednak potrzebne są), to warto to zmienić. Odpowiedzią na ten problem w przypadku browaru kontraktowego jest budowa własnego zakładu produkcyjnego, gdzie grasz wyłącznie na własnych warunkach (no dobra – także na warunkach państwa).
Co ważne – te warunki ustalasz już na etapie projektowania browaru. My od samego początku planów dotyczących budowy wiemy, czego potrzebujemy. Wiemy, jaka jest sytuacja na rynku i jakie tanki będą dla nas najbardziej użyteczne. Wiemy, jak chcemy produkować pakować i konfekcjonować piwo. Wiemy, co zrobić, by realnymi stały się nasze wszystkie pomysły (czytaj piwa dzikie, kwaśne, ekstremalnie mocne). Jedyną instancją, którą będziemy prosić o zgodę na ich wykonanie, będzie zdrowy rozsądek.
4. Oszczędzasz
Wydawać by się mogło, że prowadzenie własnego zakładu produkcyjnego to mnożenie kosztów: więcej pracowników, konieczność płacenia za energię (prąd, woda, gaz), pałowanie się z urzędami i wyłapywanie co jakiś czas kar (standard, praktycznie nie do uniknięcia), instalacja oprogramowania do logistyki, większe koszty konfekcjonowania, podatek od nieruchomości, kredyty, leasingi. Ufff, sporo tego…
Zadaj sobie jednak pytanie: czy właściciel browaru, który produkuje piwo dla kontraktowca, dobrodusznie pokrywa te koszty, a Ty płacisz jedynie za surowce i pracę warzelanego? A gdzie tam! Wszystkie wyżej wymienione pozycje kosztowe bilansowane są wpływami od kontrahentów. Browar kontraktowy finansuje więc całość funkcjonowania zakładu produkcyjnego, płacąc odpowiednio więcej za piwo.
Jeśli więc odejmiesz od tego fakt istnienia podmiotu zewnętrznego, nagle się okazuje, że w przeliczeniu na jedną butelkę piwa, przy pewnej skali produkcji, płacisz mniej. My już osiągnęliśmy tę skalę. Nawet licząc konieczność spłaty kredytów, będziemy w stanie wygenerować wyższe dochody niż w przypadku kontraktowania produkcji. Gdy więc Excel mówi do Ciebie „buduj browar!”, możesz tylko odpowiedzieć „OK!”.
5. Zyskujesz dobry start do dalszego rozwoju
Własny zakład produkcyjny. Twoja oaza kreatywności i wolności. Miejsce, w którym możesz funkcjonować dokładnie tak, jak chcesz i jak potrzebujesz. Takie warunki to istny raj dla przedsiębiorcy i jego firmy.
Posiadanie browaru to doskonała podwalina pod dalszy rozwój, badania i eksperymenty. Pod realizowanie świeżych, nietuzinkowych pomysłów na piwa. Ale też pod tworzenie sieci lokali, ekspansję handlową czy… zabawę z innymi alkoholami. A może nie tylko alkoholami?
Pomysłów mamy mnóstwo, ale ich realizacja będzie możliwa dopiero wtedy gdy będziemy mieli pod nogami nasz kawałek podłogi.
**
Myślę że powyższe argumenty są wystarczające do tego, by zrozumieć sens inwestycji. Tu każdy aspekt przemawia za przejściem na swoje, więc grzechem byłoby wstrzymywanie się z takim krokiem!
Dzięki equity fundingowi Ty także możesz być częścią naszego browaru. Inwestujesz i stajesz się akcjonariuszem Spółki, dokładnie tak, jak my. To chyba fajny deal, no nie?
Na koniec dwa słowa ode mnie, czyli dlaczego według mnie warto zainwestować w Brokreację:
**
Ponieważ jestem zaangażowany osobiście w equity funding Bro, mam obowiązek wstawienia takiego oto cudnego disclaimera:
Niniejszy materiał ma wyłącznie charakter promocyjny i reklamowy, a rodzaj oferty publicznej nie wymaga udostępnienia prospektu emisyjnego, ani memorandum informacyjnego.