Czy można sobie wyobrazić lepsze zakończenie starego i rozpoczęcie nowego roku, niż impreza z dobrymi znajomymi w knajpie piwnej?
Nie jestem wielkim zwolennikiem hucznych zabaw, nie tylko w Sylwestra. Wolę spędzić go na spokojnie – w domu lub przy stoliku w jakiejś knajpie. A że podobne mniemanie o ostatniej nocy w roku mają moi znajomi, przeto wybraliśmy się wspólnie do Multi Qlti.
Krakowski multitap przyciągnął nas hasłem „NIE organizujemy imprezy sylwestrowej”. Czytaj: możesz zarezerwować stolik i na spokojnie spędzić kilka godzin, racząc się dobrym piwem z Polski i zagranicy. Takoż uczyniliśmy. Po trudnej walce z tłumem na Rynku Głównym wbiliśmy na Szewską, opuszczając lokal jedynie na chwilę – by zakupić kebsa na zabicie głodu. Jak się okazało, byłem pierwszym klientem lokalu w 2016 roku, ale żadnej zniżki mi nie przyznali. ;_;
Ale nie o kebabie, a o wypitych piwach będzie tu mowa. W sumie wysączyłem sześć pozycji, w tym jednego klasyka. Już relacjonuję.
SMOGGER
Piwne Podziemie
Robust Porter
Cyferki: alkohol 6,3% obj., ekstrakt 16 Blg, 60 IBU
Zabawę rozpocząłem od nowości z Piwnego Podziemia – tęgiego Porteru, który ma zapoczątkować serię eksperymentów ze stylem. Śpieszę donieść, że już wersja podstawowa jest naprawdę bardzo ciekawa. Zaskakuje świeży cytrusowy aromat od amerykańskich chmieli, który wychodzi na pierwszy plan. Dopiero po pewnym czasie ujawniają się orzechy (włoskie i laskowe), czekolada, trochę herbatników oraz muśnięcie kawy.
Smak jest równie kompleksowy. Każdy łyk rozpoczyna się czekoladową słodyczą, subtelnie pokolorowaną pomarańczą i ananasem, by po chwili oddać pole orzechom przeradzającym się w wytrawny finisz i mocną, ale przyjemną goryczkę. Piwne Podziemie potwierdza, że umie w ciemne piwa. [8]
JOHN COFFI
Hopium
Coffee Stout
Cyferki: alkohol 5,6% obj., ekstrakt 14 Blg
Nowe piwo alchemików z Hopium to zatarty na słodko Stout z dodatkiem kawy. I to właśnie ona jest główną bohaterką trunku, co szczególnie pozytywnie wpływa na aromat – palony, może trochę cytrusowy, ale na modłę ziarna kawy, a nie chmielu. Nie brakuje także czekolady.
W smaku jest trochę gorzej, ponieważ kawa przypomina bardziej tanią lurę niż wykwintny czarny napój. No, może trochę przesadzam, gdyż John Coffi to piwo całkiem smaczne, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w naszym kraju powstało już niejedno z doskonalszą rolą kawy.
Trunek jest kwaskowy i – wbrew niskiemu odfermentowaniu – przyjemnie wytrawny. Finiszuje goryczką w duchu gorzkiej czekolady. [6]
SPEEDWAY STOUT
AleSmith
Imperial Stout
Cyferki: alkohol 12% obj., ekstrakt 26,8 Blg, 70 IBU
Jeden z najbardziej cenionych na świecie RISów towarzyszył mi w chwili, gdy wybiła północ. I choć bardzo mi smakował, to jednak mam wrażenie, że trafił do nas w wersji bardzo młodej, świeżo po beczkowaniu. Skąd takie przypuszczenia? Z powodu aromatu czegoś, co przypominało aldehyd octowy (nie dam sobie głowy uciąć, że to on).
Skórka zielonego jabłka – wbrew pozorom – świetnie wpasowała się w bukiet aromatu Speedway Stout. Tu kawa zbożowa, tam czekolada. Tu odrobina orzechów włoskich, gdzie indziej ciasteczka. Do tego zalążki śliwki, która – zakładam – w pełni objawi się w tym trunku za jakieś pół roku. Tyle że do tego czasu rzeczonej beczki już nie będzie. 😉
W smaku RIS od AleSmith jest zdradliwie pijalny: gładki i idealnie wypośrodkowany pomiędzy słodyczą a wytrawnością. Gorzka czekolada, śliwka, kawa zbożowa i takoż muśnięcie jabłkiem. Czepiam się nieco piekącej alkoholowości, która potwierdza młodość trunku. [8]
AMERICAN BEAUTY
Trzech Kumpli/Andrzej Miler
American Blonde Ale
Cyferki: alkohol 4,8% obj., ekstrakt 12 Plato, 25 IBU
Kolejna kooperacja Andrzeja Milera, czyli laureata Grand Championa z 2012 roku. Tym razem piwowar ze Szczecina dotarł do Szczyrzyca, by warzyć wspólnie z browarem Trzech Kumpli. W efekcie powstał American Blonde Ale z chmielem Cascade wyrosłym w Polsce wrzuconym na aromat.
Efekty? Zapach to mieszanka korzennych fenoli, słodyczy od słodów, nut kolendry, pomarańczy oraz odrobiny ziół. Podobna kompozycja pojawia się w ustach, sprawiając, że American Beauty jest trunkiem ekstremalnie pijalnym, rześkim, po prostu smacznym. Półsłodki charakter zostaje przełamany dopiero na finiszu lekką, ziołowo-cytrusową goryczką. [8]
INTERNATIONAL MEN OF MYSTERY
Beerbliotek/Amager
Double IPA
Cyferki: alkohol 8% obj.
Kooperacja duńsko-szwedzka zapowiadała się całkiem interesująco, szczególnie, że w ich DIPA wylądowała marakuja, którą jadłem raz w życiu i strasznie mi posmakowała. Niestety, trunek nie do końca mi podszedł. Lekko kwaskowy, wodnisty jak na Double IPA, o niezbyt pięknie zarysowanej goryczce. Na plus poczytuję sympatyczny cytrusowo-truskawkowy aromat oraz zdradziecką pijalność za sprawą słodyczy marakui, która w DIPA nigdy mi nie przeszkadzała. [6]
GLUTEN TAG FREE
Pinta
AIPA
Cyferki: alkohol 5,7% obj., ekstrakt 14%
Na sam koniec posiedzenia zaserwowałem sobie bezglutenowe AIPA od Pinty. Byłem cholernie ciekaw, jak owa „bezglutenowość”, uzyskana poprzez jakieś grzebanie w brzeczce wpłynie na smak i aromat piwa. No więc nie wpływa, a przynajmniej ja grubo po północy nie byłem w stanie wychwycić różnicy.
Aromat przypomina mi najlepsze czasy Ataku Chmielu, z wyjęciem karmelowości. Dominują cytrusy, tropiki oraz nuty żywicy, marmolady i truskawki. W smaku, oprócz tych akcentów, pojawia się posmak przypieczonego ciasta, który kontruje owocową słodycz. Bardzo przyjemne piwo, nie tylko dla chorych na celiakię. [7]
Ja Speedway’a również wypiłem w Sylwestra i moja butelka była bardzo dobra, alkohol świetnie ułożony i niewyczuwalny, cholernie zdradliwe piwo, zniknęło błyskawicznie. Bezpośrednio porównałem je z Samce Alfa – Speedway minimalnie lepiej mi smakował 🙂
Właśnie. Piłem Speedwaya niedawno z beczki w Absurdalnej i był rewelacyjny, ani śladu aldehydu. Wcześniej na Piwnym Garażu ukazałą się recenzja butelki, w której aldehyd z kolei był wszechobecny. Szkoda że nie potrafią trzymać stabilności.
Najlepsze jest to, że mnie to zielone jabłko nawet się podobało – ciekawie uzupełnia bukiet aromatu. Acz jestem ciekaw, jakby Speedway smakował bez wad…