Jedna z najładniejszych etykiet w tym kraju i… delikatne rozczarowanie zawartością butelki – tak w skrócie można opisać najnowsze dzieło browaru Solipiwko.
Historia wrocławskiego kontraktowca oraz jego współpracy z agencją kreatywną FLOV to idealny przykład dla wszystkich firm „z zewnątrz”, które chcą podpiąć się pod piwną rewolucję. Ekipa przygotowała serię etykiet dla browaru Solipiwko, nawet do takich piw, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego. Później podjęła współpracę z Kopyrem (za co dostał zjebki od „fanów”) i koniec końców stała się popularna wśród rzemieślników.
Efekt? Wrocławianie projektują etykiety dla Brodacza, Nepomucena i Birbanta (chyba nikogo nie pominąłem), a i kilka stron internetowych zdarzyło się im przygotować – choćby dla Beer Geek Madness.
O ile dotychczasowe produkty FLOV były dość oszczędne (choć ładne), bazujące na oryginalnym liternictwie, prostym logo i przejrzystym układzie etykiety, o tyle w przypadku piwa Nomono (tak też nazywa się agencja graficzna – jeśli dobrze rozumuję – wydzielona z FLOV, czy też będąca jej częścią), oficjalnego trunku tegorocznej edycji Europy Na Widelcu, ekipa postanowiła zaszaleć. Przygotowała przepiękny obrazek przypominający chińskiego smoka, który z miejsca wyróżnia się na tle innych produktów na półce.
Sęk w tym, że na odrobinę szaleństwa zdecydował się także Wojtek Solipiwko – do lekkiego jasnego piwa postanowił dorzucić laktozy, która mnie osobiście z rześkością się raczej nie kojarzy. No i, kurka wodna, mam rację.
ZAPACH: cały przekrój Nowej Zelandii (do chmielenia użyto odmian z tego kraju) w jednej butelce. Zaczynamy od agrestu, wędrujemy przez mango i ananas, a finiszujemy winogronem i naftą. Nie jest źle, choć muszę Wam wyznać, że zdecydowanie preferuję odmiany amerykańskie.
PIANA: ładna gęsta powłoka o białym kolorze i wyśmienitym lacingu.
KOLOR: złoto wpadające w pomarańcz, mocno zamglone.
SMAK: i tu zaczynają się poważne schody, bowiem dodatek laktozy okazuje się być dla tego piwa przekleństwem. Teoretycznie wszystko się zgadza: mamy mnóstwo owoców, z główną rolą mango oraz pociągnięciem winogronami. Sęk w tym, że laktoza (wnioskuję, że to ona) zabija w Nomono rześkość, podbija jego pełnię w nieprzyjemny, „proszkowy” sposób oraz nadaje odrobię kwaskowości. Niezbyt dobre wrażenie pozostawia goryczka, ściągająca i zalegająca.
Eksperyment z nietypowym dla jasnych piw dodatkiem uważam za nieudany. Dostaliśmy bowiem piwo bez wad, ale za to ze złośliwym charakterem, który zabija przyjemność degustacji.
NOMONO
Solipiwko
New Zealand Pale Ale
Warka: 02/12/2015
Skład: woda; słody pale ale, karmelowy, pszeniczny; laktoza; chmiele Wakatu, Waimea, Pacific Jade, Southern Cress, Citra; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 4,6% obj., ekstrakt 12 Blg, 42 IBU
Cena: 8,20 zł (Strefa Piwa, Kraków)
Soundtrack: No! No! No! – nie wiem, czy jeszcze pamiętacie tę załogę złożoną z chłopaków z Myslovitz i Tomka Makowieckiego. Widziałem ich kilka razy na żywo, dobrze znam płytę i łasy jestem na ciąg dalszy:
W pełni się zgadzam. Ta laktoza zupełnie niepotrzebna. APA ma być lekkie, rześkie i pijalne. Nomono mnie wymęczyło zarówno treścią jak i goryczką.
Szkoda, że nie piłem wersji beczkowej – otrzymuję sygnały, że robi zdecydowanie lepsze wrażenie 🙂