Dwie intensywne doby. Dwie nieprzespane noce. Mnóstwo rozmów przy świetnym piwie. Poznańskie Targi Piwne skumulowały wszystkie siły polskiego kraftu pod jednym dachem.
O tym, że będzie dobrze, wiedziałem od dawna. Relacje z zeszłorocznej edycji PTP dowodziły, że zarówno organizatorzy, uczestnicy, jak i odwiedzający imprezę tworzą prawdziwe święto piwa. Cieszyłem się na samą myśl, że będę miał w nim współudział.
Do Poznania przyjechałem w piątek popołudniu. Z dworca PKP udałem się do hotelu, by zostawić graty i trochę się ogarnąć. Na miejscu spotkałem Kubę z The Beervault, który był moim współlokatorem, i razem wyruszyliśmy na teren imprezy. Kuba miał tego dnia głosić swój wykład na temat przyczyn psucia rynku kraftu.
CZAS, START
Po miłym, pięciominutowym spacerze dotarliśmy do głównego wejścia Międzynarodowych Targów Poznańskich, na terenie których odbywała się impreza. Spotkaliśmy się z Łukaszem z Piwolucji i razem ruszyliśmy na bój. Kilkadziesiąt stoisk z piwem i jedzeniem kusiło setkami piw – ciężko było zdecydować od czego zacząć.
Dlatego rozpoczęliśmy od… grochówki. Nareszcie ktoś wpadł na to, by oprócz wszędobylskich foodtrucków z pizzą i burgerami, zaprosić kuchnię polową, od dawna obecną na festiwalach muzycznych. Żołnierska zupa tak dobrze im wyszła, że przez cały festiwal stała się moim głównym źródłem pożywienia.
Pierwszy wieczór na PTP poświęciłem na rekonesans hali wystawowej, przybijanie piątek z ziomalami i degustację… najmocniejszych piw. Niezbyt to mądre taktycznie, ale obawiałem się o ich dostępność. Samiec Alfa BA, Satanislav, Porter z Podgórza, Porter z Chmielarium… Długo by jeszcze wymieniać.
Przy tej okazji wielkie propsy za wprowadzenie kaucjowanego szkła festiwalowego. Ja co prawda w ramach pakietu startowego otrzymałem dzwona, czyli Wheat Glass, ale to piękne naczynie jest tak kruche, że postanowiłem je zanieść do hotelu i korzystać ze szkła, które zwróciłem po imprezie.
MULTITAP CRAWL W POZNANIU
Pierwszy dzień Targów skończył się multitap crawlingiem, choć w moim przypadku w wersji bardzo spokojnej. Czekał mnie jeszcze wykład, na którym pasowało zaprezentować się we w miarę godnym stanie. Choć z drugiej strony temat – „Piwo to rock’n’roll” – mógłbym ugryźć w sposób bardzo dosłowny, wchodząc na scenę na czworakach i wymiotując na widzów. Well, zabrakło mi fantazji. 😉
Na miasto ruszyliśmy z buta, wszak rynek (i najlepsze piwne knajpy) znajdują się nieopodal terenu MTP. Najpierw wpadliśmy do Domu Piwa, prowadzonego przez Jozefika, a następnie wylądowaliśmy w Setce. Na miejsce przybyła solidna reprezentacja kraftu, by wspólnie dobrze rozpocząć poznańską celebrację. Na piwie się nie skończyło.
A skoro tak, to w drodze powrotnej narodziła się w nas rządza kebaba. Znaleźliśmy jedną otwartą budkę niedaleko dworca. Właściciele mogli świętować rekordowy ruch. A my cieszyć się kapitalnym kebsem, choć w ówczesnym stanie pewnie każdy by nam smakował.
WYKŁAD
Drugi dzień rozpocząłem o 13… Trzeba było odespać ekscesy minionej nocy. Szybki prysznic, kawka, śniadanie złożone z ciastek i można ruszać na podbój świata! Ja złapałem lekki stres, ponieważ już za chwilę, już za momencik miałem wygłosić swój wykład. Rzadko denerwuję się w takich chwilach, ale mój ograniczony poziom percepcji sprawiał, że nie byłem pewny swego.
Na szczęście poszło jak z płatka i co ważniejsze – podobało się słuchaczom, którzy licznie usiedli przed sceną. Zaskoczyło mnie, że tak dobrze poszło im rozwiązywanie piwno-muzycznych rebusów, które przygotowałem. Ktoś w opasłym słoniu był w stanie rozpoznać behemota – nie wiem, skąd ta wiedza, ale gratuluję. 😉
Cholernie miło mi się zrobiło, gdy po wykładzie podchodzili do mnie ludzie i dziękowali za fajny temat i jego opracowanie. Czuję się zmobilizowany do dalszej pracy!
EDI I KOREB
Alle nie oszukujmy się – najprzyjemniejszym momentem PTP był ten, w którym mogłem na dobre rozstać się z wykładem i zabrać się za degustację. Pierwsza była mocno nietypowa. Razem ze znajomymi z Wrocławia oraz Smakoszem Grzegorzem postanowiliśmy przeprowadzić ślepy test jasnych lagerów z Ediego i Koreba, w tym słynnego niefiltrowanego, które wygląda i smakuje jak gęstwa drożdżowa.
Nie wiem, czy jest się czym chwalić, ale prawidłowo rozpoznaliśmy wszystkie piwa – być może Grzesiek przedstawi wam nasze zmagania na materiale filmowym. Po tym niebywałym sukcesie stwierdziliśmy, że wypróbujemy jeszcze dwa klasyki Ediego – Migdałowe i Miętowe. Matko kochana, jakiż to jest syf! Pierwsze smakuje jak woda z cukrem i niebotyczną ilością chemii. Drugie – jak płyn do mycia naczyń wymieszany z piwem i cukrem. Nie brać, choćby dopłacali!
PIWNA MATURA
Kolejnym punktem zabawy była Piwna Matura, przygotowana przez Kamila z Alechanted oraz Maćka z No To Po Piwku. Idea jest prosta – kilkadziesiąt pytań związanych z piwowarstwem, historią i teraźniejszością kraftu, dwa poziomy trudności, a dla najlepszych nagrody. No i zgadnijcie, kto wygrał. 😛
Poziom podstawowy był dla mnie prosty, łatwy i przyjemny, podobnie zresztą jak dla towarzyszących mi Dawida z browaru Szpunt i Kuby z The Beervault. Wszyscy rozwaliliśmy tę część na ponad 90%.
Z kolei poziom rozszerzony to już prawdziwe wyzwanie. Mnóstwo pytań dotyczących procesu warzenia piwa, sporo z historii, a także zadanie: wskaż, które z tych polskich piw nie pasuje do pozostałych. Zakładam, że to właśnie ta część pozwoliła mi osiągnąć sukces i zająć pierwsze miejsce, tuż przed Kubą. No jasne, że się cieszę, a chłopakom-pomysłodawcom gratuluję świetnej idei i realizacji!
KONKURS PIW RZEMIEŚLNICZYCH
Kulminacją drugiego dnia Targów było wręczenie nagród w Konkursie Piw Rzemieślniczych, który w tym roku po raz pierwszy odbył się w Poznaniu (wcześniej gospodarzem był Żywiec i festiwal Birofilia). Podoba mi się jego idea oraz entuzjazm z nim związany. Widzowie z niecierpliwością czekali na ogłoszenie werdyktu, a wygrani autentycznie cieszyli się ze zdobytych blach.
W tym roku sędziowie z polski i zagranicy przyznali nagrody w 12 kategoriach oraz tytuł kraftu roku. A oto szczegóły ich werdyktu:
Kraft Roku: Widawa – Smoked Porter
Grodziskie: Nepomucen – W Stylu Grodziskie
Pils: Bierhalle – Pils
Weizen: Nowy Browar Szczecin – Weizen
APA: Birbant – 10 Hops
IPA: Kingpin – Mandarin
White IPA: Trzech Kumpli – PanIPAni
Black IPA: Roch – Fryz
Stout: Browar Tumski – Stout
Pumpkin Ale: Brovaria – Dyniowe
Sour Ale: Browar Na Jurze – Kwas Pruski
Smoked Beer: Widawa – Smoked Porter
Barrel Aged: Reden – Wostok
Szczerze gratuluję. 🙂
AFTER PARTY
Gdy już rozstrzygnięto KPR, a odwiedzający Targi powoli udawali się do domów, piwni towarzysze właśnie zbierali się do dogrywki. Zdecydowana większość z nas została na terenie MTP, by tam pląsać przy wtórze muzyki serwowanej przez DJ’a Ziemka Fałata i raczyć się piwem polewanym na stanowisku Browamatora. W tej imprezie było wszystko, czego można oczekiwać od wydarzeń epickich. Niech szczegóły pozostaną jednak między nami.
To była naprawdę intensywna noc, która dla mnie zakończyła się po 5. Po przyjściu do apartamentu okazało się bowiem, że w sąsiednim pokoju trwa nasiadówa w blogerskim towarzystwie. Nie mogłem tego przegapić, choć konsekwencje były takie, że obudziłem się będąc jeszcze pod wpływem. 😉
PODSUMOWANIE
Co tu dużo mówić – to chyba najlepsza impreza piwna na jakiej byłem i to nie tylko dlatego, że bawiłem się świetnie i poznałem mnóstwo interesujących osób. Cieszyć może przede wszystkim znakomita frekwencja – w sobotę w godzinach popołudniowych dosłownie ciężko było się ruszyć, mimo że hala MTP jest doprawdy ogromna. Poznań udowodnił, że kocha piwo. I że jedna duża impreza piwna w mieście w roku to wystarczająca dawka.
Fakt ten cieszył szczególnie wystawców, którzy nie mogli opędzić się od zwiedzających. Chyba każdy doświadczył kilkumetrowej kolejki oraz wizji wykończenia zapasu beczek. Czy może być lepiej?!
Organizacyjnie także nie można wiele zarzucić. Pewnie warto pomyśleć o jeszcze większej liczbie ubikacji (Toi-Toie) czy miejsc siedzących. Przydałaby się aplikacja mobilna, by łatwiej poruszać się po terenie Targów. Wreszcie warto zwrócić na problem stłuczonych butelek z piwami wysyłanymi na KPR, przez co niektóre browary – nie ze swojej winy – nie były w stanie na czas dostarczyć trunków do konkursu.
Ale to tylko drobnostki. Gratuluję kapitalnego wydarzenia i już nie mogę się doczekać przyszłorocznej zabawy!