Cztery młodzieńcze klasyki. Wszystkie w zielonych puszkach. Po raz pierwszy próbowane na ślepo. Czy uda nam się je rozpoznać?
Urodziny bloga to doskonała okazja do działań niestandardowych. Takoż pomyślałem i na ostatnią próbę Dust Bowl przywlokłem cztery piwa, które zakupiłem w pobliskim sklepie. Chciałem więcej – wszystkie w zielonych puszkach – ale miejscówka była zaopatrzona wyłącznie w Okocim, Lech, Łomżę i Żubra. Brakło Carslberga, Perły Export, Heinekena, Tarty Niefiltrowanej i Harnasia Wysokochmielonego. Ale może to i dobrze…
Okazało się bowiem, że w teście będą uczestniczyły wyłącznie dwie osoby: ja i Marcello, a to dlatego, że jako jedyni nie przyjechaliśmy autami. Cztery sika… przepraszam – klasyki z czasów studenckich na dwóch. Damy radę!
Aby zwiększyć bezsens tego testu, uczyniłem go „ślepym”, a napój nakazałem wlać Olkowi, który nie brał udziału w zabawie, do kartonowych kubków. No bo kogo obchodziłaby jakaś tam piana czy kolor?! To nie woda – w wodzie to się ryby pi**dolą. To ma kopać i dawać spirolem!
Kubki w dłoń, testujemy próbki! Ja zacząłem od numeru 4.
PRÓBKA NR 4
Aromat: umiarkowany zapach chmielu na modłę siana i ziół (Lubelski?), do tego w cholerę słodowości oraz brokułowy DMS, choć na szczęście nie jest bardzo intensywny.
Smak: totalna pustka, wodnistość niczym w najmniej słonym morzu świata. Goryczki praktycznie niet.
Mój typ: postawiłem na Okocim ze względu na jakąś tam obecność chmielu oraz zupełny brak smaku, który kojarzy mi się z Carlsbergiem. A że to ta sama grupa…
Typ Marcela: Żubr.
PRÓBKA NR 3
Aromat: Chmielu absolutnie nic, za to zbożowości mnóstwo, podlanej diacetylem.
Smak: Pełniejsze od poprzednika, z wyczuwalną alkoholowością oraz z jako taką goryczką.
Mój typ: to musi być Lech, a wnioskuję po diacetylu (powinowactwo z Pilsnerem zobowiązuje) oraz – jednak – goryczce.
Typ Marcela: Lech.
PRÓBKA NR 2
Aromat: rzekłbym: ciekawy. Pozytywem jest wyczuwalna obecność ziołowych nut od chmielu, nawet przyjemnych. Minusem – zapach przecierowego soku marchewkowego.
Smak: cholernie słodkie (choć oczywiście nie tak, jak dzieła Ediego), ale – niespodzianka – z wyraźnie zaznaczoną goryczką.
Mój typ: ta słodycz i marchewkowość kojarzą mi się z Żubrem, więc stawiam na niego.
Typ Marcela: Okocim
PRÓBKA NR 1
Aromat: aromat praktycznie nie istnieje. Jakieś drobne przebłyski słodowości i bydlęcej żółci (hue hue) są, ale w dawce homeopatycznej.
Smak: Zaskakująco przyjemny, bo lekka słodowość miesza się tu z całkiem konkretną goryczką.
Mój typ: ze względu na tę goryczkę stawiam na Łomżę – kilka lat temu miała…
Typ Marcela: Łomża.
WYNIKI
Okazuje się, że w zespole Dust Bowl jest osoba, która ma większe kwalifikacje do prowadzenia piwnego bloga ode mnie. 😉 Marcello trafił dwa piwa, ja tylko jedno.
Nr 1 – Okocim
Nr 2 – Łomża
Nr 3 – Lech
Nr 4 – Żubr
Jednak nie przejmuję się tym. Jak mawiał mój dziadek: na samym końcu i tak wszystko (jedzenie i picie) trafia do jednego wora, więc czy to będzie Lech czy Żubr – whatever. Brak umiejętności rozpoznania klasyków nie ciąży mi więc zbytnio na serduszku.
PS: te piwa są naprawdę dramatycznie słabe.
PS2: kraftowcy – no uwarzcie wreszcie porządnego, klasycznego Pilsa! Jestem skłonny dać za niego nawet 8-9 ziko!
Dobry test, puenta w szczególności 🙂 Dało się rozpoznać Lecha przez wyraźne nagazowanie, czy pod tym względem wcale się nie wyróżniał?
Przyznam, że ciężko mi sobie teraz przypomnieć, ale skoro nie zwróciłem uwagi na nagazowanie to chyba jednak się nie wyróżniał 😉