Druga odsłona wielkiego przesłuchania polskich kraftowców, którzy wróżą, co nam przyniesie piwo w 2017 roku.
Tak, jak pisałem wczoraj, doświadczenie z poprzednich lat pokazuje, że nasi rzemieślnicy naprawdę znają sie na swojej robocie i potrafią trafnie wytypować trendy i zmiany na rynku piwa. I to pomimo tego, że każdy na co dzień zarzeka się, iż tempo tych zmian jest tak duże, że najbardziej szczera odpowiedź powinna brzmieć „nie wiem”.
Jednak udało mi się namówić kolejną grupę, by odpowiedziała na poniższe trzy pytania. Miłej lektury. 😉
- Jakie trendy w polskim piwowarstwie rzemieślniczym przewidujesz na 2017 rok?
- Jak będzie wyglądał i zmieniał się rynek kraftu w Polsce?
- Co planuje Twój browar na najbliższe 12 miesięcy?
Szymon Milczarek (Beer Bros.)
Ad. 1. Na pewno będzie się działo. Piw w starych stylach zapewne nie uświadczymy bo już wszystko raczej było. Chyba, że ktoś znajdzie jakieś plemię Ujgurów przeżuwających proso a potem fermentujących i zechce to powtórzyć i przeżuć pół tony prosa,’/ Ale liczba szalonych, przykuwających uwagę dodatków na pewno wzrośnie. To dobrze. Różnorodność w tej materii jest fajna.
Niezmiennie królować będą piwa mocne. W top ten wszelkich ratingów, 9 na 10 to piwa z balingami powyżej 18-tu. Szczególnie wersje wypieszczone, wyleżakowane i najlepiej beczkowane.
A na wiosnę kolejny wysyp piw kwaśnych plus 20 nowych interpretacji grodzisza oraz przynajmniej 5 bezalko.
Ad. 2. Nie da się w 100% przewidzieć co się przez najbliższy rok wydarzy gdyż jest to coraz bardziej dynamiczny i złożony organizm. Mnogość podmiotów powala a newsów o nowych inicjatywach kontraktowych już i tak nikt nie czyta (nie dotyczy Piwnej Zwrotnicy ,’/). Nastąpi (w zasadzie to już nastąpił) chaos poznawczy. Nie da się ogarnąć wszystkich lub choćby połowy nowych piw a sklepy piwne nie mają odpowiednio dużych przestrzeni żeby wystawiać na półki choćby po kilka butelek każdej nowości. To wszystko każe sądzić, że nieunikniona jest rewizja na rynku piw rzemieślniczych. Albo poprzez regionalizację albo przez eliminację. Sądzę (myślenie życzeniowe) że dynamika wzrostu ilości nowych podmiotów zmaleje. Czy będzie to nadchodzący rok? Nie wiem. Zobaczymy.
Powyższe wymuszać będzie na browarach już istniejących, skupienie się na jakości powstających piw jak i na marketingu. Założę się, że coraz częściej będziemy mogli w „mediach powszechnych” zobaczyć lub usłyszeć reklamy piw rzemieślniczych. Coś nie do pomyślenia jeszcze kilka miesięcy temu. Tym bardziej, że piwa kraftowe trafiają do coraz większej ilości marketów i dużych sieci. Cóż, zmiana jest nieodłączną częścią życia, Panta Rhei (w sumie to fajna nazwa na piwo, niniejszym rezerwuję ,’/)
Ad. 3. Planujemy rozwijać się pod każdym względem. Zarówno jeśli chodzi o nasze umiejętności i wiedzę piwną jak i o zwiększenie produkcji i sprzedaży. Skupiamy się na poprawie procesów w piwach, które mamy w stałej ofercie tak aby ich jakość i powtarzalność warek była jak najwyższa. Wymyślamy również nowe produkty, które mamy nadzieję będą odpowiednio szalone ale również wystarczająco stonowane aby trafiały w jak największą ilość piwnych gustów. Jak widać częściowa zmiana w ekipie z przed kilku miesięcy wyszła nam na dobre. Już niedługo przedstawimy kilka całkiem nowych pomysłów piwnych oraz zaskakujących kooperacji. Ale ciii, wszystko w swoim czasie.
Od jakiegoś czasu proponujemy w naszym browarze warzenie kontraktowe. Należy tylko dostarczyć swój zbiornik leżakowy. W tej chwili gotują u nas chłopaki z lubelskiego Dzikiego Wschodu ale prowadzimy kilka rozmów więc zapewne niedługo pojawią się w naszej przestrzeni kolejne grupki piwnych zapaleńców.
Ponadto planujemy w tym roku otworzyć mały punkt konsumpcyjny. To co na początku zablokował nam sanepid w budynku browaru (bo się ścieżki krzyżowały) chcemy zrobić w hali obok. W 40 tysięcznym Żyrardowie nie ma żadnego porządnego pubu kraftowego. Chcemy to zmienić. Szczególnie, że zespół obiektów po starych zakładach lniarskich jest naprawdę wyjątkowy i szczególnie latem przewija się tu mnóstwo wycieczek z Polski i zagranicy.
Krzysiek Kula (Birbant)
Ad. 1. Myślę, że ciągle lwią część rynku rzemieślniczego będą stanowiły wszelkie odmiany IPA. Już widać na początku roku, że nowością w tym segmencie są New England/ Vermont IPA i zakładam, że do wiosny pojawi się ich spora ilość. Widać chęć zmierzenia się kraftu z klasycznym pilsem co wydaje się ciekawym kierunkiem. Pewnie dalej piwowarzy będą poszukiwali ciekawych dodatków żeby zaskakiwać piwoszy, pojawi się kilka nowych piw kwaśnych, a ja osobiście mam nadzieje na więcej mocnych ciemnych piw, także leżakowanych w dębowych beczkach.
Ad. 2. Tu ciężko coś wyrokować… Jeśli nie uda nam się przekonać ludzi do picia piw rzemieślniczych w ilości przynajmniej wprost proporcjonalnej do ciągle zwiększającej się liczby browarów, to pewnie rynek się będzie korygował, ale jak nie wiem. Mam jednak nadzieję, że wspólną pracą uda się pozyskać nowych klientów i rynek kraftowy jeszcze będzie przez jakiś czas notował wzrost.
Ad. 3. Po pierwsze stały dostęp i najlepsza jakość naszych podstawowych piw tj. Imperial Citra, Red AIPA, Hopsbant Fresh, Hopbsbant Citra, 10 hops. Utrzymanie kilku piw mniej lub bardziej miesiącach np. Old Ale w styczniu, American Weizen w czerwcu itd. Odgrzejemy też kilka kooperacyjnych tematów i nie wykluczamy nowych eksperymentów. Kilka piw premierowych też powinno się pojawić: rezygnujemy z serii Single Hop Pale Ale, a w to miejsce zaproponujemy lekkie, pijalne i aromatyczne Pale Ale; wcześniej powinno się pojawić IPA do którego inspiracją była wizyta w Yakimie; planujemy wprowadzić więcej piw mocnych do swojej oferty; na mikołajki znów postaramy się coś kontrowersyjnego wymyślić. Chcemy pojawić się na kilku festiwalach, na pewno już kwietniu będziemy na BGM we Wrocławiu i na WFP w Warszawie, co dalej to czas pokaże. Postaramy się też w tym roku trochę intensywniej działać w social mediach i na bieżąco informować o naszych działaniach.
Artur Karpiński (Golem)
Ad. 1. Na pewno nie będzie wyczekiwanego przez wielu piwnych konserwatystów powrotu do klasyki. Oczywiście pojawią się od czasu do czasu bardziej zachowawcze piwa, jednak rewolucja nie zwolni tempa ani na moment. Konkretne trendy już da się zauważyć. Coraz więcej browarów, także kontraktowych, leżakować będzie piwa w beczkach, większość wypuści przynajmniej jedną pozycję w stylu New England/Vermont IPA, a te, którym pozwoli technologia, z pewnością skuszą się na eksperymenty z bakteriami i dzikimi drożdżami. Zapewne także ktoś zdecyduje się uwarzyć jopejskie, być może nawet z szafranem i wrzuci je do beczek po bourbonie. Nie zabraknie również ciekawych dodatków, gdyż na tym polu istnieje wciąż sporo terrae nullius. Ostatnim z trendów być może okaże się dodawanie naturalnych aromatów, a przynajmniej oficjalne przyznawanie się do tego na etykiecie. Z pewnością szykuje się ciekawy rok dla polskiego kraftu!
Ad. 2. Nie będę oryginalny – wszyscy wiemy, że piwa kraftowego na rynku przybywa szybciej niż klientów. Wiele browarów, głównie kontraktowych, będzie musiało albo zmniejszyć produkcję albo zawinąć się całkowicie. Na scenie pojawi się wiele meteorów, które znikną po jednym lub dwóch piwach. Browary fizyczne zaczną z pewnością mocniej wcielać w życie model amerykański i sprzedawać więcej na rynku lokalnym. To z kolei wymusi stałą ofertę piw przystępnych, bo – nie oszukujmy się – Typowy Janusz nie będzie rozczulał się nad jopejskim z szafranem. Wybudowanych zostanie zapewne kilka nowych browarów otwartych na kontraktowców, będziemy mieli kilkanaście kooperacji międzynarodowych i kilkadziesiąt polskich. Być może polscy kraftowcy częściej wystawiać się będą na zagranicznych festiwalach, co przełoży się także na większy eksport. Z drugiej strony, poprawi się dostępność dotychczas rzadziej spotykanych zachodnich browarów w polskich sklepach. Pierwsze osiedlowe puby kraftowe zaczną pojawiać się poza Warszawą, wiele z nich upadnie, ale kilka w większych miastach ma szansę przetrwać. Pogorszy się dostępność amerykańskiego chmielu, co spowodowane będzie oczywiście rosnącą liczbą warzących podmiotów. Zapowiada się trudny rok. Czy przetrwają najlepsi? Poza ugruntowanymi markami, które startowały w pierwszej fali polskiego kraftu, raczej najsprytniejsi. Duże inwestycje zostaną poczynione w branży na polu marketingowym, a sytuacja na rynku wymusi otwarcie się na nieco innego klienta. Z jednej strony to dobrze, bo piwowarstwo rzemieślnicze trafia pod strzechy, a z drugiej niekoniecznie – bo może oznaczać pewną zachowawczość i utratę prawdziwie rewolucyjnego charakteru – ten pieprzony konformizm, z którym przecież ojcowie założyciele walczyli. Liczę, że wciąż na polskim rynku da się być bezkompromisowym buntownikiem. Moim zdaniem celem naszego sektora nie powinien być klient masowy (80%), lecz 20% społeczeństwa, która ma otwarte głowy – ludzie poszukujący nowych smaków, podróżnicy, autorzy, wolnomyśliciele. Marzy mi się kameralny brewpub z ciekawą autorską kuchnią, organizowanymi spotkaniami z ludźmi z pasją, miejsce wymiany spostrzeżeń i doświadczeń, taki mały klub dyskusyjny: filmowy, książkowy, filozoficzny – a to wszystko przy pysznym rzemieślniczym piwie. Uważam, że kraft bardziej pasuje w takim miejscu niż np. na dużej imprezie sportowej czy wielkim muzycznym festiwalu. Ale to już moja dygresja i wyobrażenia, a nie prognozy. Niemniej jednak, kiedyś może taki brewpub założymy, kto to wie…
Ad. 3. Dużo dobrego piwa, sporo festiwali, zero konformizmu i rock and roll we krwi . Mamy zamiar powtórzyć kilka najbardziej udanych piw z zeszłego roku, okrasić to ostrym sosem dużej liczby nowości, a do tego dać taką wisienkę na torcie, o której będzie się mówiło w każdym multitapie. Na początek wypuścimy nasze pierwsze piwa leżakowane w beczkach. Cykl rozpocznie świetnie przyjęta przez rynek Lilith, później wkroczy Dybuk, a następnie inne propozycje. Planujemy regularnie korzystać z dobrodziejstw tej technologii. Mamy także w planach coś niezwykłego, zupełnie innego niż dotychczas, coś, czego jeszcze nikt nie robił, ale póki co: cicho sza. Nie zapeszajmy. Kontynuować będziemy zwiedzanie naszego pięknego kraju organizując kranoprzejęcia i premiery. Zaczynamy już od stycznia! Przekonywać też będziemy lokalną gastronomię do dobrego piwa. Pierwsze efekty tych działań już są i można w Poznaniu zjeść mistrzowski obiad w sercu miasta, popijając go szklaneczką Lilith czy Grin Sove. Takich miejsc wkrótce być może pojawi się więcej. Jesteśmy także otwarci na kooperacje i nie jest wykluczone, że i w tej materii coś się zrealizuje. Zarysy istnieją! Oprócz tego, jesteśmy jednym ze sponsorów Poznańskich Bitew Piwnych i mamy nadal zamiar czynnie wspierać piwowarstwo domowe, nie zapominając, że to właśnie z niego wyrośliśmy. Jedno jest pewne – damy czadu!
Marek Kamiński (Kingpin)
Ad. 1. Przede wszystkim większy nacisk na jakość i jej powtarzalność. Przy rosnącej liczbie browarów (i fizycznych i kontraktowych) i podaży piwa kuszący jest pośpiech wypuszczenia na rynek jak największej liczby nowości, co niestety w makro ujęciu zwykle nie idzie w parze z jakością. W zalewie piw z setek browarów, dopracowanie produktu zacznie odgrywać coraz ważniejszą rolę. Co za tym idzie, stawiam, że coraz więcej browarów zacznie kłaść większy nacisk na flagowce i budowę lojalności klienta do swoich flagowych piw.
Jeśli chodzi stricte o piwa, nie widzę w tej chwili niczego specjalnie rewolucyjnego na horyzoncie. Czynnik „urywania dupy” będzie się trzymał mocno, stąd nadal zachwyt będą budzić głównie piwa barrel-aged i mocarze, nie sądzę by mocniej zaznaczyły swoją obecność piwa lekkie (pomimo corocznych deklarowanych oczekiwań). Może pojawi się nieco więcej piw w klasycznych stylach. Spodziewam się też kontynuacji na naszym rodzimym rynku New England IPAs, IPAs z owocami i z sokami owocowymi oraz rozwoju Milkshake IPAs i piw z ekstraktami smakowymi. A skoro już przy tym jesteśmy, to jakiejś specjalnej oryginalności raczej nie będzie – większość będzie patrzeć na rynek amerykański i z pewnością tamtejsze next big thing, cokolwiek to tym razem będzie, bardzo szybko znajdzie i u nas podatny grunt 😉
Ad. 2. Myślę, że w 2017 rok czeka nas generalnie dalszy wzrost rynku, ale realizowany głównie poza tradycyjnymi kanałami. W kanałach tradycyjnych spodziewałbym się raczej stabilizacji, jeśli te kanały nie ulegną zauważalnej przebudowie operacyjnej.
Nasilająca się konkurencja pomiędzy browarami i malejąca rola festiwali dla browarów (podkreślam, rola dla browarów, co nie musi oznaczać spadku liczby festiwali czy jakiegoś ich wielkiego regresu) może sprawić, że rok 2017 będzie rokiem wyjścia z dystrybucją poza „strefę komfortu”, rokiem intensyfikacji działań w dystrybucji i poszukiwania kanałów sprzedaży innych niż dotychczas. Dotyczyć to będzie nie tylko browarów, ale też hurtowników, którzy muszą aktywniej i agresywniej wyjść w rynek.
Do tego z pewnością dojdzie rosnący eksport i związany z tym większy nacisk na zagraniczne kooperacje. Coraz mocniej zaznaczać się będzie przewaga browarów warzących na własnym sprzęcie nad kontraktowymi, choć nie przybierze to rozmiarów reguły. Wśród kontraktowców będziemy świadkami coraz wyraźniejszego podziału na browary z długoterminowym planem i inicjatywy „hobbystyczne”, przy czym zauważalny będzie już chyba spadek znaczenia tych drugich i rosnące znaczenie poważniejszych graczy.
Kolejni kontraktowcy przymierzą się pewnie do budowy własnych browarów, co biorąc pod uwagę projekty już w trakcie realizacji, dodatkowo sprofesjonalizuje grę, ale przy zbyt hurraoptymistycznym podejściu i słabym biznesplanie może sprawić, że pompowanie bańki zacznie się przesuwać z kontraktowców na fizyczne browary 😉
W 2017 roku spodziewam się też więcej prób podszywania się pod craft przez browary koncernowe. Piwo rzemieślnicze jako kategoria jest już dla nich nie tyle nawet widoczne, co zaczyna być zagrożeniem, na razie przede wszystkim wizerunkowym. A że piwo koncernowe z samej definicji nigdy craftem nie będzie to strategia imitacji jest w tym przypadku jedyną drogą dla koncernów. Z jednej strony będzie więc więcej „Polskich Browarów Sezonowych”, z drugiej więcej reklam jak to dzielni rzemieślnicy warzą w koncernowych browarach własnymi rękoma tradycyjne piwa. Walczyć o gardła miłośników piwa będziemy nie tylko my z nimi, oni zaczną też walczyć z nami, przy czym ich metody mogą okazać się bardziej brudne…
Generalnie rok 2017 widzę pod hasłem „mniej zabawy, więcej biznesu”.
Ad. 3. Przede wszystkim dalsze optymalne dla nas wykorzystanie instalacji w obu browarach, ciągłe ulepszanie i dbałość o wysoką jakość piw. W 2017 roku położymy spory nacisk na rozwój linii Kingpin Stories i dalsze pogłębianie oferty. W związku z rozpoczęciem warzenia w drugim browarze, z pewnością w 2017 pojawi się więcej nowości niż w roku ubiegłym, ale też niektórych dotychczasowych piw nie będziemy kontynuować.
Planujemy też głębsze odświeżenie receptur paru naszych piw – gusta nasze i naszych fanów się zmieniają i zamierzamy wychodzić temu naprzeciw.
Mamy kilka ciekawych pomysłów na kontynuowanie naszych eksperymentów z leżakowaniem piw w beczkach dębowych po mocniejszych trunkach, ale raczej będziemy szukać ciekawostek niż kolejnych beczek po bourbonie.
Poza tym pojedziemy na kilka naszych ulubionych festiwali, może na kilka nowych, ale na pewno nasza aktywność festiwalowa w tym roku będzie mniejsza niż w 2016.
Mamy też zamiar aktywnie szerzyć dobrą craftową nowinę poza tradycyjnymi dla craftu kanałami. Na to ostatnie chcemy w najbliższym czasie położyć spory nacisk, bo jak pisałem powyżej, uważam, że tam trzeba szukać wzrostu i pokazywać ludziom dobre piwo.
Spędzimy też kolejne kilkadziesiąt tysięcy kilometrów za kierownicą, sumarycznie z pół roku poza domem i niejedną noc na warzelni. 🙂
Jacek „Jacer” Domagalski (Nepomucen)
Ad. 1. Trendy w zakresie piwa: Kontynuowane będą te, które powstały w zeszłym roku, czyli leżakowanie piw w beczkach, piwa lekkie, sezonowe. Jakieś nowe, chwilowe mody przyjdą do nas z innych krajów, które zostaną podchwycone przez browary. Część zostanie część zniknie, jak to moda.
Trendy w zakresie festiwali: festiwale aby być atrakcyjne będą musiały stworzyć swój niepowtarzalny klimat, charakter coś czym będą się wyróżniać od innych. Mam nadzieję, że dalej będą rozwijać się mini festiwale przy browarach.
Ad. 2. Z całą pewnością dalej będzie się rozwijać rynek lokalny. Budowę dokończą ci, którzy rozpoczeli prace w zeszłym roku. Jeżeli gospodarka będzie się rozwijać to rynek kraftu także.
Myślę, że nastąpi także specjalizacja browarów w warzeniu określonych stylów.
Ad. 3. Nowy rok to rozpoczęcie rocznego cyklu warzenia i pojawiania się piw sezonowych, lagerów, piw lekkich na wiosnę i lato, itd. Co jakiś czas pojawi się nowe piwo. Planuje kilka kooperacji z zaprzyjaźnionymi piwowarami.
Łukasz Kojro (Palatum)
Ad. 1. Wydaje mi się, że 2017 będzie rokiem pogłębienia obecnych trendów i trudno będzie wskazać jeden dominujący. Na pewno dużo będzie się działo w okolicach New England IPA i jego dalszych interpretacji, piw niskoalkoholowych w sezonie letnim w tym kwaśnych i z owocami. Jesień będzie należeć do piw mocnych, leżakowanych w beczce i/lub wymrażanych, często w ekskluzywnym opakowaniu. Browary które są w posiadaniu lub zakupią urządzenia zwiększające intensywność chmielenia z pewnością nie zawahają się ich użyć i możemy spodziewać się jakiegoś mini wyścigu zbrojeń i powrotu do wyraźnych single hopów.
Ad. 2. To nie będzie łatwy rok dla polskiego kraftu. W końcówce 2016 roku podaż piw rzemieślniczy przegoniła popyt i przez jakiś czas ten stan utrzyma się. W efekcie należy spodziewać się, że mniejsze browary skupią się na sprzedaży wokół tzw. komina, podczas gdy te większe zaostrzą walkę o miejsce na półce sklepowej i w hurtowni. To będzie rok jakości zarówno pod względem produktu jak i szeroko pojętej obsługi klienta. Jakaś cześć browarów nie sprosta wyzwaniom i należy spodziewać się redukcji istniejących inicjatyw kontraktowych.
Ad. 3. Z początkiem roku nastąpi drobna rozbudowa mocy produkcyjnych (dodatkowe fermentory) dzięki czemu będziemy w stanie poszerzyć ofertę piw będących w bieżącej dostępności oraz stworzymy sobie warunki na piwowarskie eksperymenty oraz interesujące kooperacje (tu się już dzieje/będzie działo ale potrzymajmy to na razie jako niespodzianka) . Istotną zmianą będzie również pojawienie się niewielkich ilości butelek co pozwoli na dotarcie do nowych konsumentów, szczególnie tych zlokalizowanych wokół tzw. komina i nie będących częścią istniejącego rynku kraftowego. W 2017 mocniej zaznaczymy naszą obecność i pojawimy się z przytupem na kilku festiwalach – na pewno będzie to wiosenna edycja WFP oraz Beer Geek Madness.
Adam Czogalla (Perun)
Ad. 1. Dużym przebojem 2016r były piwa kwaśne – ten trend się nie odwróci i przewiduję dalsze brnięcie w eksperymenty w tym zakresie. Po fali lżejszych piw teraz pora na mocniejsze: Kwas Theta przeciera szlaki i pojawią się kolejne.
Ciekawi mnie przyszłość piw beczkowych (typu barrel aged). Większość znanych browarów zainwestowała w beczki, więc podaż będzie rosła. A jak będzie z zainteresowaniem konsumentów? Obawiam się, że krajowi piwosze znów okażą się piekielnie wybredni: Kord, SA i inne sztosy będą dobrze się sprzedawać, natomiast wypusty „tylko dobre, dupy nie urwało” będą kwitowane słowami: ‚niech giną’.
Zupełnie nowym trendem mogą okazać się piwa z dodatkiem aromatów (mniej lub bardziej naturalnych). Przykład Omnipolo obnaża podejście konsumentów – mityczny Duch Kraftu idzie w odstawkę, gdy efekt jest dobry. Deklaracje pt. „oni idą na łatwiznę, więc ignoruję ten browar” są dość rzadkie, więc zaczną pojawiać się piwa z wymienionym wśród składników „aromat naturalny” lub „aromat identyczny z naturalnym”. Na początku pewnie przetoczy się fala dyskusji i krytyki, ale szybko ucichnie i konsumenci to zaakceptują.
Zastanawiam się jeszcze nad potencjałem nowych zjawisk w polskim piwowarstwie: kveiki, wymrażanie czy fuzje miodu pitnego z piwem (tzw. braggoty). Czy pozostaną ciekawostkami, po które z rzadko konsument sięgnie, czy może popyt wystrzeli? To bardzo dobre pytanie, a poprawna odpowiedź jest warta kilka złotych ;).
Jakkolwiek by nie ugryźć tematu, trzeba stwierdzić jedno: różnorodność piwa w Polsce jest wyjątkowa, niespotykana nigdzie indziej w Europie (w USA nie byłem, nie mogę porównać). Piwowarzy prześcigają się w pomysłach, premier nie da się zliczyć, a portfolio każdego z browarów zawiera kilkadziesiąt pozycji (a w przypadku Bazyliszka: kilkaset :D). To duży problem branży, na wielu płaszczyznach. Życzyłbym sobie, aby powstał też nowy trend: stabilizacja. To wymagałoby pewnej zmiany w podejściu konsumentów, ale na to się nie zanosi, wręcz przeciwnie: konsument z każdym rokiem staje się coraz bardziej wybredny, stawia coraz wyżej poprzeczkę i krzyczy „zabaw mnie! zaskocz! pokaż mi coś nowego i ma mi to urwać dupsko!!!111oneoneadin”.
Ad. 2. Jest źle, będzie jeszcze gorzej. Rynek rośnie stabilnie, nowi konsumenci dochodzą, „starzy” rzadko rezygnują na rzecz koncerniaków – na papierze wygląda to przyjemnie. W rzeczywistości podaż rośnie w zawrotnym tempie i zwyczajnie brakuje odbiorców. Liczba 30 [słownie: trzydzieści] nowych browarów stacjonarnych w 2016r. to ogromny skok, a w 2017 tempo nie zwolni. Dodatkowo duzi gracze (Fortuna, Amber, Cornelius) chcą skorzystać na modzie i podczepiają się pod piwną rewolucję, by wyrwać część tortu dla siebie. Piwa na rynku jest bardzo dużo i jedno jest pewne: wszystko się nie sprzeda.
Okazję na zarobienie pieniędzy nie marnują także hurtownie, które zaczynają się bawić w tzw. private labelling, czyli wydawanie standardowego piwa browaru ale pod własną etykietą. Niesie to za sobą szereg konsekwencji, a głównym „poszkodowanym” są browary kontraktowe.
Część marek (szczególnie kontraktowych) zniknie z rynku. Konsument pewnie tego nie odczuje, bo znikać będą w pierwszej kolejności nowe inicjatywy, gdy po kilku warkach odkryją że ta zabawa nie ma sensu ekonomicznego. Korekta dosięgnie też kilka uznanych i szanowanych marek – już widać, że niektórzy po cichu się zwijają i zmniejszają swoje moce produkcyjne. Głośnych i spektakularnych upadków nie będzie (choć niektórzy tego wyczekują 😉 ), ale marginalizacja pewnych inicjatyw już nastąpiła/następuje.
Paradoskalnie, dla konsumentów to kiepska wiadomość. Browary wydłużają terminy ważności, sporo towaru jest sprzedawane w cenach promocyjnych z powodu zbliżającego się terminu ważności, piwo zalega na hurtowniach i magazynach sklepów. Coraz częściej do konsumenta trafia piwo stare, zmęczone, przechowywane w niekorzystnych warunkach. Nie dziwne, że pojawia się dużo głosów o spadku jakości piw rzemieślniczych, braku staranności o powtarzalność, oskarżenia o wydawanie wadliwych piw… Będzie jeszcze gorzej. Aczkolwiek nie z bezpośredniej winy browaru, degustuję dużo piw prosto z tanka i muszę przyznać: poziom piwowarstwa w Polsce pnie się w górę. Niestety, z powodu warunków rynkowych konsument widzi inne efekty…
Ad. 3. Otworzyć się ;). Na wykończeniu jest instalacja stacjonarna, obecnie kończymy procedury związane z odbiorem budowlanym budynku, a instalacja piwna powinna do 16 stycznia być gotowa. Jest szansa, że w lutym uzyskamy wszelkie potrzebne zezwolenia i produkcja ruszy :).
Potem zadanie jest proste: zarobić na utrzymanie browaru oraz spłatę kredytów i leasingu. Czeka nas ciężka harówka i mam nadzieję, że uda się nam związać koniec z końcem.
Poza tym skupiamy się na doskonaleniu naszych standardowych produktów. Przed otwarciem browaru czekają nas dwie nowości: 5te piwo z serii Behemoth oraz Braggot Barleywine, który miał uświetnić otwarcie stacjonarnego browaru :). Natomiast w nowym browarze będzie sporo się działo – na pewno uzupełnimy ofertę o brakujące, klasyczne style (witbier, pils, saison czy koźlak), wydamy kilka piw z segmentu regionalnego (jasne pełne, zwykły pale ale). Mam też w zanadrzu kilka innych pomysłów, ale tu czeka mnie trudne zadanie przekonania inwestora, że takie piwo się sprzeda…
Łukasz Gustkiewicz (PiwoWarownia)
Ad. 1. Przez ostatnie dwa lata rynek cały czas niezmiennie wołał o nowości. Zarówno konsumenci, jak i puby czy sklepy chciały ciągle nowych piw. Uważam, że ta tendencja powoli wyhamowuje, klienci zaczynają się przyzwyczajać do marek czy produktów, a hurtownie i sklepy przestały nadążać za nowościami.
Ad. 2. Rewolucja piwna niewątpliwie nieco zmniejszyła swą dynamikę. Ale z kolei piwa kraftowe coraz śmielej pojawiają się w delikatesach czy marketach, więc może wreszcie okrzepną stałe pozycje i znane browary. A z całą pewnością nowym będzie coraz trudniej się przebijać.
Ad. 3. Chcemy uzyskać stałą i stabilną sprzedaż kilku podstawowych produktów. Niezależnie oczywiście coś nowego będzie musiało powstawać, ale nie tak dużo pozycji, jak w ubiegłych latach. Nowości będą głownie domeną naszego projektu Cracow Beer Academy.
Piotrek Sosin (Trzech Kumpli)
Ad. 1. Jeśli chodzi o same piwa, to na pewno niemal każdy browar flirtował będzie z drewnem. Zaleją nas barelejdże, ich niesamowita ilość i różnorodność. Skoczy też ich jakość – nie zapominajmy, że piwowarzy to branża, która niesamowicie prędko i chętnie się uczy.
Chmiele amerykańskie nadal cieszyć się będą ogromną popularnością – czas IPA i jej przeróżnych odmian absolutnie nie minie w 2017 roku. Wręcz przeciwnie – chyba każdy browar uwarzy New England/Vermont/North East IPA. Pojawi się jeszcze więcej kombinowania w rejonie IPA i „podciągania” przeróżnych hybryd pod ten akronim, który niemal gwarantuje dynamiczną sprzedaż. W obrębie IPA na pewno rozwinie się podstyl „Juicy IPA”, czyli mówiąc bardzo upraszczająco – IPA z sokiem, najczęściej cytrusów. Już mamy ich przynajmniej kilkanaście na rynku.
Żeby domknąć temat IPA – sądzę, iż w tym stylu jakość w 2017 roku pójdzie najbardziej w górę. Coraz więcej wiemy o tym jak pracować z chmielem, jak wyciągnąć z niego to, co najlepsze. Myślę też, że kozaczenie na najbardziej goryczkowe piwo mamy już za sobą. Zaczął się maraton na najlepszy aromat i smak, który wręcz ocieka chmielem. I do tego drugiego wyścigu Trzech Kumpli stają z wielką chęcią 😉
Nauczymy się jako branża, że na okres wiosenno letni warzymy piwa lżejsze, zaś na jesienno-zimowy mocne „kominkowce”, nie na odwrót 😉
Zaczniemy warzyć więcej Pilsów oraz w ogóle coraz częściej zaczniemy wracać do klasyki, choć jedna z najbogatszych tradycji piwowarskich, tak, tak – belgijska – nadal będzie w Polsce sprzedażowo niełatwa.
Pojawi się sporo piw kwaśnych, jednakże sądzę, iż te pozostaną w niszy jeszcze na długie lata w Polsce. To, że ta nisza staje się coraz szersza, bo rośnie ilość piwnych geeków, to fakt niezaprzeczalny, ale nie przewiduję, żeby kwasy kiedykolwiek stały się rzemieślniczym piwem masowym.
Zadebiutuje też sporo piw z coraz wymyślniejszymi dodatkami.
Podsumowując zatem tę część – rok 2017 należeć będzie do IPA, mocarzy w drewnie, kwasów, klasyki, piw z dodatkami oraz…. IPA.
Ad. 2. Przede wszystkim myślę, że tempo powstawania browarów nie spadnie i w stosunku do roku 2016 będzie jeszcze większe. Sądzę jednak, że w stosunku do ubiegłych 12 miesięcy, w najbliższej przyszłości będziemy świadkami częstszych debiutów browarów stacjonarnych, bardzo małych, wręcz garażowych. Mamy w Polsce bardzo dużo inwestycji w trakcie realizacji, a przecież rewolucja trwa już szósty czy siódmy rok i część z tych inwestycji będzie coraz częściej wchodzić na rynek. Oczywiście, pojawi się sporo nowych kontraktowców, a browary o ugruntowanej pozycji na rynku będą krzepnąć i coraz bardziej się profesjonalizować. Interesującym zjawiskiem, które prognozowałem już w zeszłym roku, jest to, że browary nastawione na produkcję dla kontraktowców zaczną między sobą konkurować i coraz gorliwiej zabiegać o klienta. Już teraz otrzymujemy propozycje od takich browarów, a przecież jeszcze 2 lata temu było bardzo trudno znaleźć sensowny browar, by udało się warzyć w nim dobre piwo!
Na pewno zaobserwujemy rosnącą konkurencję między kraftowcami, wyścig na nowości i premiery nie zwolni, pojawi się jeszcze więcej festiwali piwnych, otworzy się więcej multitapów. Słowem – sądzę, że rynek nadal będzie rósł, choć pojawia się coraz więcej opinii, że 2017 rok to będzie rok pierwszego stress-testu dla browarów rzemieślniczych. Nie ma co udawać – robi się coraz ciaśniej. Myślę, że z tego względu coraz więcej browarów próbować będzie swych sprzedażowych sił za granicą. Tutaj jednak sukces odniosą tylko najlepsi. Z drugiej strony jednak coraz więcej segmentów rynku otwiera się na kraft – dla przykładu – miejsca z jedzeniem na bardzo wysokim poziomie w końcu zaczynają rozumieć, że przy rekomendacjach Michelin, Gault&Millau czy Slow Food co najmniej nietaktem jest serwować swoim gościom wyprane ze smaku koncernówki.
Na pewno zaobserwujemy coraz śmielsze próby podkradania kraftowej publiki przez koncerny. Nie czarujmy się, prędzej czy później te kolosy zatrudnią odpowiednie osoby i ilość baboli w stylu „warzymy tylko z trzech składników” spadnie niemal do zera. A miliony na marketing pozostaną… Widzę tutaj spore zagrożenie dla rzemieślników, zwłaszcza, że koncerny mają do perfekcji ułożoną dystrybucję, o możliwościach zaproponowania niskiej ceny z uwagi na skalę produkcji, nawet nie wspomnę.
Rok 2017 to będzie też rok doinwestowywania istniejących browarów – w lepsze linie rozlewnicze (rozlew głupcze!), w hop guny, hop cannony, być może wirówki, być może filtratory, lepsze pasteryzatory, nowocześniejsze tanki, itd. Po prostu wiemy i umiemy coraz więcej, oczekiwania własne wobec piw własnych rosną, powoli zaczynamy rozumieć konieczność otoczenia się najlepszymi narzędziami w naszej rzemieślniczej pracy.
Będziemy mieć też coraz dynamiczniejszy i zasobniejszy w doświadczoną kadrę rynek piwowarów profesjonalnych. Pierwsze głośne w branży transfery piwowarów miały miejsce już w 2016 roku, a pojedyncze nieco wcześniej. Obecnie jest nie jest łatwo znaleźć dobrego piwowara, bo wykształconych profesjonalistów z doświadczeniem jest jak na lekarstwo, ale w przyszłości będzie jeszcze trudniej, bo browary zaczną mocno zabiegać o brewmasterów, którzy potrafią łączyć wiedzę, umiejętności piwowarskie, umiejętności prowadzenia zespołu, siłę, spokój, pasję i miłość do piwa.
Zaobserwujemy też coraz częstsze przechodzenie na profesjonalizm osób „obok” branży – grafików, blogerów, specjalistów od social media, reklamy, marketingu. Słowem – browary zaczną zatrudniać! Chyba nie trzeba daleko szukać przykładu, prawda? 😉
I jeszcze jedno – prędzej czy później któryś z rzemieślników zapuszkuje swe piwo, nie wiem czy stanie się to w 2017 roku. Powiem tylko tyle, że w Trzech Kumplach wszyscy uwielbiamy kraft z puchy 😉
Ad. 3. Pisałem o tym dość obszernie na naszym fejsbukowym fanpejdżu, więc może tutaj tylko skrócę, a wszystkich, którzy chcą poczytać więcej, zapraszam na nasz profil. A zatem:
Odpaliliśmy niedawno produkcję w Browarze Zapanbrat w Żywcu i nauczenie się nowego miejsca – sprzętu, wody, ludzi zajmie nam na pewno kilka miesięcy. Jest to dla nas najwyższy priorytet. Cieszymy się tą zmianą, bo doczekaliśmy się w końcu miejsca, które sprzętowo daje nam to, czego szukaliśmy od dawna (patrz moje wcześniejsze komentarze o nowoczesnym sprzęcie). Pierwsze piwa kończą fermentację i wiemy już teraz, że będzie co najmniej dobrze 😉
Mamy też bardzo mocne noworoczne postanowienie – nie zmieniamy już w przyszłości browaru. Następny przystanek – browar własny.
Wlejemy pierwsze piwa do drewnianych beczek.
Pojawi się Pils, pojawi się nowa IPA, potem RIS, ale generalnie z ilością nowych piw nie będziemy przesadzać.
Ograniczymy naszą obecność na festiwalach, bo w 2016 roku nieco przegięliśmy i obstawianie w jeden weekend dwóch imprez oraz firmowego sklepu to lekka przesada… Tutaj na pewno mocno zwalniamy.
Zorganizujemy kilka premier w zaprzyjaźnionych pubach.
No i kontynuować będziemy naszą przygodę z eksportem, co nas cieszy niezmiernie, bo miejsca, do których posłaliśmy piwa wracają po więcej.
To będzie bardzo pracowity rok, niewykluczone, że powiększymy załogę, zajęć jest prawdziwa masa… Ale żeby nie było – nie skarżymy się, wszak to najlepsza robota pod słońcem!
Wasze zdrowie!
Marcin Ostajewski (Whisker Beer)
Ad. 1. Mieliśmy już fale kwasów, piw ekstremalnie mocnych i feerię dodatków. Była też (nieco sztucznie nakręcona) fala piw w stylu NEIPA. Jednak w nowym roku zdaje mi się, że kreatywność zacznie powoli ustępować stabilności. Są już zresztą browary, które dają radę sprzedawać duże ilości piw ze stałej oferty, a na wynalazki znajdują czas raz na kilkanaście innych warek. Poza tym myślę, że dojrzeliśmy do tego, by kreatywnie i rozsądnie zarazem używać aromatów naturalnych, które, jeśli tylko informować o nich na etykiecie, nie są niczym złym. Oczywiście możemy dyskutować nad tym, czy do użycia naturalnego aromatu z kokosa trzeba ów owoc samodzielnie destylować, ale to w sumie półprodukt jak każdy inny. Kto sam słoduje jęczmień, niech pierwszy rzuci kamień.
Ad. 2. „To będzie rok mobile”, mówią co roku w branży internetowej. I, podobnie jak w sieci rok mobile w sumie nadszedł (patrząc po proporcjach ruchu internetowego), mityczny „rok weryfikacji rynku” właśnie się rozpoczął. Oczywiście nadal nie brakuje optymistycznych inicjatyw szukających miejsca na kontrakt po dwóch warkach w domu (są i tacy, którzy pytania takie kierują do innych kontraktowców), ale czasy zarabiania na wszystkim odchodzą. Ponieważ rynek nie zgarnia tak wielu nowych klientów jak byśmy wszyscy chcieli (#duszeniewsosiewłasnym), a duzi gracze kontraktowi synchronicznie się budują, na rynku widzę szansę na spore przetasowania. Najbardziej znani kontraktowcy odpłyną na swoje i zaczną ciąć ceny dzięki ograniczeniu kosztów produkcji, browary regionalne skłonią się w stronę marketów ograniczając „zabawę w krafty”, słabi gracze wypadną z rynku. Oczywiście z perspektywy konsumenta sporo z tych zmian to zmiany na dobre.
Ad. 3. Whisker beer to projekt realizowany raczej z doskoku, jednak kto wie, może zmieni się w coś bardziej angażującego? W najbliższych planach, co już nie jest w sumie tajemnicą, podwójna kooperacja wagi ciężkiej z Browarem Deer Bear, potem zobaczymy.