Jeden z najskuteczniejszych rookies w kraftowej lidze postanowił na moich oczach pokazać, jak rzuca do kosza fanów piwa. Jeden rzut spudłował, drugi perfekcyjnie trafił.
Uważnie przyglądam się zdecydowanej większości nowych inicjatyw pojawiających się na piwnym rynku. Chyba sami zauważyliście, że te najmłodsze, mające raptem kilka miesięcy, mają naprawdę pod górę. Wyróżnić się u nas już nie sposób, ważna jest intensyfikacja działań i mądra strategia.
Wśród rookies (pierwszoroczniaków) na wyróżnienie na pewno zasługuje Hopkins, bynajmniej dlatego, że dostałem od niego przesyłkę – choć puszczenie oczka do blogerów to także oznaka świadomości marketingowej. 😉 Po pierwsze: wchodząc na rynek ekipa miała przygotowanych kilka piw, większość naprawdę udanych. Po drugie: wyróżniają ją piękne, kolorowe etykiety, nie do pomylenia na rynku. Wreszcie po trzecie: na browarze się nie kończy. Chłopaki – jeśli się nie mylę – pracują nad własną knajpą w Trójmieście. Widać, że ktoś tu zna się na rzeczy.
Do mnie trafiły dwa piwa Hopkinsa oraz szkło – „dildo glass”, wykonane przez moje niezawodne Krosno. Dobry wybór! Ale skupmy się na piwach. Golden State to oczywiście puszczenie oka do wszystkich fanów NBA, a w szczególności najlepszego obecnie teamu w lidze. Transfuzja to z kolei następna warka bardzo chwalonego FESa, którego jeszcze nie miałem okazji próbować. Zatem bierzmy je na klatę!
GOLDEN STATE
Hopkins
AIPA
Warka: 25.06.2016
Skład: woda; słody Pale Ale, wiedeński, karmelowy pszeniczny; chmiele Simcoe, Mosaic, Columbus, Citra; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 6,2% obj., ekstrakt 15 Blg, 70 IBU
Niewtajemniczonym należy się słówko wyjaśnienia. Golden State Warriors, team z Oakland, to aktualny mistrz najlepszej koszykarskiej ligi świata, murowany faworyt do kolejnego tytułu, a w momencie pisania tych słów także drużyna, która może pobić 20-letni rekord Chicago Bulls w najlepszym bilansie (do tej pory wynosił 72 wygrane – 10 porażek) w jednym sezonie. Dodatkowo, za sprawą takich zawodników, jak Steph Curry i Klay Thompson, GSW na nowo definiują koszykówkę, w której rzut za 3 punkty to zadanie równie dziecinnie łatwe, jak wsad na „pusty” kosz.
O ile patroni tego piwa są bogami, o tyle samo Golden State zdecydowanie nie powala. Mamy do czynienia z AIPA na modłę słodką, przez co w aromacie sporo do powiedzenia ma słód karmelowy pszeniczny. Chmiele oczywiście też są, a dominują: melon, cytryna, żywica, trochę nafty. Bez szaleństw, tym bardziej, że gdzieś w tle pałęta się kartonowe utlenienie.
Doznania smakowe rozpoczynają się od słodowej słodyczy, chwilę później przelewającej się w owocowość marakui i pomarańczy. Towarzyszy im także nafta. Wtem na finiszu jak nie przyłoży mi w gębę goryczka. Długa, zalegająca, tabletkowa.
Strasznie chaotyczne jest to piwo, dlatego, moim zdaniem, zasługuje raczej na patrona w postaci Sacramento Kings. [4,5]
TRANSFUZJA
Hopkins
FES
Warka: 25.06.2016
Skład: woda; słody Pale Ale, monachijski, płatki jęczmienne, jęczmień prażony, pszeniczny, czekoladowy jasny, Caraspecial; chmiele: Challenger, EKG; drożdże US-04; płatki czereśni i gruszy
Cyferki: alkohol 7,2% obj., 17 Blg, 40 IBU
Gdzie AIPA nie może, tam mocnego Stouta pośle. Głosy ekscytacji Transfuzją nie były przesadzone. To FES wprost wyborny, kapitalnie zbalansowany, wielowymiarowy. Może następnym razem wypuścić go pod egidą San Antonio Spurs? 😉
Aromat zdominowany został przez wafle w czekoladzie oraz płatki zbożowe. Podoba mi się wyraźny wtręt ziołowo-owocowy. Zielone roślinki to zasługa brytyjskich chmieli, za to słodziaki to pewnie akcja oddrożdżowa oraz „płatkowa” – na leżaku piwu towarzyszyły „skrawki” czereśni i gruszy. Jak babcię kocham – czuję te owoce w zapachu!
Transfuzja to wywar jednoznacznie słodki, bardzo gładki, zwieńczony subtelną goryczką. Czekolada pięknie miesza się tu z owocami, by w późniejszych akordach oddać pole płatkom zbożowym i kawowej paloności. Obok Turbo Geezera i Stoutopii to na pewno najlepszy polski FES. [9]