Podczas gdy wy wydajecie oszczędności na pierdoły, rodzina Staszewskich krok po kroku buduje swój browar.
Piwna rewolucja otwiera oczy i inspiruje. Dowodem może być choćby wielkanocne śniadanie A.D. 2012, w czasie którego wspomniana rodzinka, nieźle radząca sobie do tej pory na niwie przetwórstwa warzywnego, wpadła na pomysł „a może by tak wybudować browar?!”. Pinta już zdołała zachwycić, AleBrowar właśnie raczkował, a na horyzoncie pojawiały się kolejne inicjatywy. Gdy więc młodzi kuzyni Wiktor i Jan zapałali miłością do rzemiosła, reszta familii zgodnie uznała, że działanie na własnym sprzęcie to strzał w 10.
BROWAR DUŻY I MAŁY
Browar Gzub (nazwa z gwary poznańskiej oznacza 1. brzuch piwny lub 2. małego chłopca) zaczął powstawać w 2014 roku. Było to o tyle łatwiejsze, że budynek, w którym stacjonuje sprzęt do warzenia i fermentacji, postawiono już wcześniej, jeśli się nie mylę – na potrzeby dotychczasowej działalności gospodarczej. Budowla bryłą przypomina hangar: jest wysoka i długa, z niską przybudówką po prawej stronie, gdzie mieszczą się pomieszczenia sanitarne oraz… obecna domowa warzelnia Wiktora. W środku panuje przyjemny chłód, osiągnięty podobno tylko dobrą myślą architektoniczną, bez używania skomplikowanych systemów chłodzących. A, no i wewnątrz urzęduje pani jaskółka. Ekipa zastanawia się, jak ją wyprosić z browaru na czas wizyty sanepidu. 😉
Wspomniana domowa warzelnia to mokry sen każdego piwowara. Wielkie 160-litrowe gary, ogromne palniki, specjalne podnośniki do przenoszenia naczyń, chłodnice wielkie jak samochód mojej Matuli. Po uruchomieniu właściwego browaru Gzuby mają zamiar zalegalizować ten sprzęt i warzyć na nim eksperymentalne piwa. Wiktor nie chciał zdradzić szczegółów, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby do sprzedaży trafił jakiś RIS 35 Plato.
SPRZĘT
Na dużym browarze rządzi ogromna – jak na warunki rzemieślnicze – warzelnia 37,5 hl (jest też oczywiście kadź filtracyjna), dopasowana do pojemności tanków fermentacyjnych i leżaków (także po 37,5 hl). Na dzień dzisiejszy firma dysponuje trzema fermentorami i sześcioma leżakami przygotowanymi z tanków po… mleku. Wiktor nie ma stuprocentowej pewności, że sprawdzą się w warunkach browarniczych, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
Od pierwszej warki Gzub ma zamiar butelkować piwo – linia rozlewnicza jest już zamówiona i w ciągu najbliższych miesięcy powinna dotrzeć do Annopola. Co ważne, zdecydowana większość produkcji browaru (skupiona – według deklaracji ekipy – na piwach belgijskich) ma trafiać na lokalny rynek. „Ale jak ktoś zamówi paletę do Władywostoku, to spoko – wyślemy” – deklaruje Wiktor.
KIEDY START?
W browarze docelowo będzie pracowało – przynajmniej na początku – 6 osób. W rolach głównych Jan i Wiktor, jak piwowarzy (główny i pomocnik), do tego jedna osoba od spraw biurowych i 2-3 do pomocy w czasie produkcji. Pytanie, kiedy taka załoga po raz pierwszy postawi nogę w czynnym browarze? Wiktor sugeruje jesień, jego mama – Katarzyna – jest nieco ostrożniejsza w rachubach i mówi o końcówce roku. Myślę, że to ona jest bliższa prawdy.
Czekam zatem z niecierpliwością na start i pierwsze piwa z Gzuba, uwarzone we własnym browarze. Dotychczasowe (tworzone w Belgii oraz w kooperacjach m.in. z Browarem Spółdzielczym i Bednarami) pokazały, że chłopaki wiedzą, jak zrobić dobry wywar.
Pingback: Powiat średzki – Środa, Zaniemyśl i co jeszcze? – Mikroprzygoda
Pingback: Powiat średzki - Środa, Zaniemyśl i co jeszcze? - Mikroprzygoda