Rebrandingi w polskim krafcie to nic nowego, ale tak gruntownej zmiany nie przeszedł chyba żaden z browarów.
Rebranding to element marketingu stary jak sama branża. Polega na zmianach dokonywanych w obrębie przedsiębiorstwa: od liftingu logo, poprzez zmianę identyfikacji wizualnej, skończywszy na wprowadzeniu nowej firmy (taka ciekawostka: „firma” to w języku ekonomistów nazwa przedsiębiorstwa. Powinna być traktowana jako synonim „marki”).
Przyczyn sięgania po rebranding może być mnóstwo. Jedni chcą w ten sposób zmienić „półkę” danego produktu windując go z pospolitego do ekskluzywnego. Innym zależy po prostu na efekcie szoku i ciekawości. Jeszcze inne przedsiębiorstwa zmusza do tego sytuacja – patrz przejęcie Telekomunikacji Polskiej przez Orange.
Świat polskiego piwa rzemieślniczego także jest bogaty w przykłady rebrandingu – czuję, że na ten temat napiszę osobny tekst. Na szybko wspomnę więc przejście Pinty z pin-upowych etykiet do znanych współcześnie, odświeżenie grafik przez Piwotekę czy ostatnio – totalna zmiana marki przez browar Reden Świętochłowice na ReCraft.
Ekipę ze Śląska do zmiany skłonił zapewne konflikt nazw z chorzowskim minibrowarem restauracyjnym Reden. Obie spółki łączyły (łączą?) powiązania personalne (na poziomie zarządu), ale tak naprawdę są to dwa oddzielne byty. W sumie to dziwię się, że od razu nie postawiono na zdecydowane rozdzielenie marek. Po grubo ponad roku funkcjonowania dwóch Redenów w czerwcu wersja świętochłowicka zmieniła nazwę. Debiut pod nową marką nastąpił w czasie Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa.
Mam ambiwalentne odczucia w stosunku do mark. ReCraft. Ani to pomysłowe, ani zapadające w pamięć. Moim skromnym zdaniem zmiana nazwy powinna pociągnąć za sobą także ewolucję etykiet, tymczasem dotychczasowe produkty wypuszczane są w starej szacie graficznej (choć oczywiście z mianem ReCraft) i – o zgrozo! – z dotychczasowym kapslem. Rozumiem, że koszty. Kumam, że warto zalegające metalowe czapki wykorzystać. Ale z punktu widzenia wizerunku taka akcja wydaje mi się co najmniej dyskusyjna.
Na szczęście nie spadła jakość warzonych piw, czego dwa zupełnie nowe wywary są najlepszym dowodem.
19 BOURBON BOCK
Doppelbock leżakowany z płatkami z beczki po Bourbonie
Warka: 2 04 2017
Cyferki: alkohol 7,8% obj., ekstrakt 19 Blg, 38 IBU
Zacznę od tradycyjnego „nie jestem fanem Koźlaków”. Co byście nie mówili, podstawowe wcielenie tego stylu jest nudne jak mecz piłki wodnej. Inna rzecz, że jeśli browar potrafi wyciągnąć z rzeczonego piwa jakieś sztosy, z miejsca zasługuje na poklask. ReCraft dał radę.
A pomysł na to piwo jest bardzo prosty: warzymy wersję podwójną, doprawiamy chmielami Simcoe i Hallertau Blanc oraz leżakujemy w płatkach z beczki po Bourbonie. Bingo! Wystarczy pierwsze sztachnięcie się Dziewiętnastką, by poczuć wanilię. Po przelaniu do szkła dołącza do nich aromat chleba, karmelu i jagód – ładnie.
Smak trunku jest spodziewanie słodki, ale nie zamulający. Czuję karmel, wanilię i lekki rzucik winny. Pumpernikiel pojawia się na finiszu, zaś każdy łyk kończy miła goryczka. Bardzo dobry wyrób. [8]
20 IMPERIAL IPA
Imperial IPA
Warka: 26 06 2017
Cyferki: alkohol 8% obj., 22 Plato, 110 IBU
Ostatnio w ogóle nie mam humoru na imperialne piwa (poza RISami oczywiście), ale w przypadku ReCraftu zrobiłem wyjątek, sięgając po podwójne IPA nachmielone Vic Secret, Kazbekiem, Nuggetem, Columbusem i Sorachi Ace. Pozytywnie zaskoczył mnie ten ostatni,w tym piwie objawiający się – niczym za dawnych lat – kokosem. Vic przynosi spodziewany ananas, a pozostałe dodatki cytrusy. Do tego dochodzi przypalony karmel, co już jest niefajne. Podobnie jak melanoidy, które w IPA (niezależnie od mocy) jakoś mi nie leży.
W ustach wyróżnia się przede wszystkim dość agresynwa goryczka na modłę albedo, która kontruję wcześniejszą słodycz. Piwo jest nad wyraz pełne, ze sporą dawką świerku i pomarańczy. Ogólnie – nieźle, choć ten karmel w zapachu mnie osobiście męczy. [6]
Soundtrack: jesienią ukaże się najnowsza płyta Blindead, który też przeszedł pewnego rodzaju rebranding. Ze składu odszedł Patryk Zwoliński – głos i twórca koncepcji tekstowych i wizualnych płyt. Po tym kawałku wnioskuję, że i bez niego chłopaki dadzą sobie radę: