Wielkie ceramiczne jajo z piwem w środku. Takiej przesyłki od browaru jeszcze nigdy nie dostałem.
Czy słyszeliście kiedyś pojęcie sampling? Nie mówię o muzycznej technice polegającej na wycinaniu fragmentu czyjegoś nagrania i umieszczaniu go w swoim. Chodzi o jedną z metod marketingowych, której celem jest zaznajomienie z marką poprzez bezpośredni kontakt z produktem, wzbudzenie sympatii odbiorców i – w rezultacie – wzrost sprzedaży.
Przykłady można mnożyć. W czasie upałów przy uczelniach krakowskich pojawiają się dziewczęta serwujące za darmo zimne Pepsi w małych puszkach. W czasopismach dla pań pojawiają się próbki kremów, np. przeciwzmarszczkowych lub nawilżających. Mnie osobiście najbardziej podobały się dwa. Pierwszy: będąc na festiwalu Rock For People w Czechach natrafiłem na dwie skąpo odziane panienki, które polewały miodowego Jacka Danielsa i całowały po policzkach (fiu, fiu!). Drugi: Poznań promował otwarcie zmodernizowanego stadionu Lecha, dołączając do ogólnopolskich tygodników opinii (np. „Newsweek”) woreczek z ziarnami trawy. Dokładnie takiej, jaką posiano na murawie.
W piwnym świecie sampling dopiero raczkuje, a brylują w nim głównie koncerny, a już szczególnie Kompania Piwowarska. Rzemieślnicy takich sztosów zazwyczaj nie potrzebują, więc ograniczają się do wysyłania swoich produktów blogerom, ewentualnie z dołączonym listem. Jak najbardziej to rozumiem i aprobuję, nie oczekuję niczego więcej.
A jednak – ktoś w końcu mnie zaskoczył naprawdę efektowną przesyłką. Mowa o podwarszawskim BeerLab. To browar rzemieślniczy, którego piwowarem jest Wojciech Trześniowski, bardzo znany i ceniony w środowisku PSPD. Ekipa będzie warzyła swoje piwa oraz udostępniała moce kontraktowcom, chociażby Innym Beczkom.
Twórcy browaru od początku stawiają także na profesjonalną obsługę marketingową, co zresztą widać po eleganckich fotografiach na FB oraz akcji, która stała się przyczynkiem tego tekstu. Do kilku(nastu?) osób ze świata piwnego (w tym także do ekip lokali) BeerLab wysłał swoje pierwsze piwo – Rubio, czyli Belgian Blond Ale.
Żeby nie było zbyt zwyczajnie, butelka została zapakowana w ceramiczne jajo z wytłoczonym logo browaru, które umieszczono w materiałowym, gustownym worku. Do tego chłopaki przysłali młotek, by ułatwić dostanie się do wnętrza. Niestety, nie był potrzebny, gdyż o potłuczenie skorupki zadbał kurier, niezbyt ostrożnie obchodząc się z paczuszką.
Sampling samplingiem, ale nic nie zastąpi jakości produktu. Sprawdzam zatem, jak pachnie i smakuje debiutancki wyrób BeerLab.
ZAPACH: O jak bogato! Najpierw wyczuwam wyraźne przyprawowe wpływy, przede wszystkim goździków, imbiru i gałki muszkatołowej. Później robi się zdecydowanie owocowo: banany, morele, brzoskwinie – mniam. Mój nos podpowiada, że czuje lekką żelazistość, ale to chyba jakiś fakap moich zmysłów, gdyż po „próbie ręcznej” monet nie wyczułem. Może to od chmielu?
PIANA: Mimo agresywnego nalewania nie jest zbyt efektowna. Niski, biały krążek zdobi szczyt płynu przez całą degustację.
KOLOR: głęboki pomarańcz wpadający w bursztyn, mocno zamglony.
SMAK: W pierwszej kolejności chcę podkreślić wysoką pełnię i słodycz Rubio – tak przygotowanego Blonda przez polski browar chyba jeszcze nie piłem. Każdy łyk to mnóstwo doznań owocowo-przyprawowych, z morelami, bananami i goździkami na czele. Curacao ujawnia sie dopiero po kilku łykach, ostrożnie kontrując słodycz.
Skłonny jestem uznać, że to najlepszy polski Blond, jaki piłem. Ja wiem – konkurencja nie była wielka, ale i tak warto pogratulować BeerLab naprawdę udanego debiutu.
RUBIO
BeerLab
Belgian Blond Ale
Warka: 4.11.2016
Cyferki: alkohol 6,4% obj., ekstrakt 15 Blg, 25 IBU
Skład: woda; słody jęczmienne i pszeniczny; chmiele; skórka Curacao; drożdże
Soundtrack: nie mogę się uwolnić od tej płyty
Do tej pory najlepszym blondem jak dla mnie była Belgijska Blondynka z Browaru Maryensztadt, widzę że tutaj może być poważny konkurent
Niesamowita próbka. p.s. co do Goijra – album wymiata, a muszę przyznać, że nie słucham już uważnie mocnych brzmień od XXI wieku.
Może spodobało Ci się ta płyta, bo to najlżejsze uderzenie Gojiry ever 😉