Świadomy sportowiec-amator wie, że po każdym wysiłku należy uzupełnić elektrolity. Z pomocą przyszedł browar Artezan.
Koszykówka to mój ulubiony sport drużynowy, ale tylko w dwóch wydaniach: NBA oraz własnoręcznym. National Basketball Association to najlepsza zawodowa liga świata pod każdym względem: organizacji, finansowania, marketingu, poziomu sportowego. To dla niej zarwałem niejedną noc w szkole średniej i na studiach. To jej wyniki z uwagą sprawdzam każdego ranka zanim zabiorę się za pracę.
W kosza z wielkim upodobaniem także grywam z kumplami. Mimo, że Bozia nie obdarzyła mnie wzrostem, to jednak dzięki treningom w szkole średniej i zaangażowaniu nauczyłem się jako tako rozgrywać. To dla mnie doskonała forma rozrywki, sposób na rozładowanie napięcia i rozciągnięcia mięśni, które najczęściej spoczywają na krześle przed komputerem. Czasami ów zryw skutkuje bolącą kostką lub kolanem, ale nic to. W powiedzeniu o skaczącej kózce zwracam przede wszystkim uwagę na fakt, że gdyby tego nie robiła, miałaby smutne życie.
Po każdym meczu najważniejsza jest regeneracja i uzupełnienie substancji, które wypłukał z ustroju pot. Solidny napój izotoniczny, sporo wody oraz bogaty w białko posiłek to podstawa. W procesie odnowy postanowił pomóc sportowcom Artezan, który przygotował Elektrolit. Oczywiście puszczam oko – piwo lepiej zostawić sobie na jakiś spokojny wieczór – niemniej nazwa sama zaprasza do interpretowania jej na sportowy sposób.
Najnowsze piwo browaru z Natolina to kwaśne Ale (praca bakterii kultury piekarniczej) uwarzone z dodatkiem moreli oraz chmielu Sorachi Ace. Tego ostatniego gagatka w kwasiuże jeszcze nie piłem, więc tym większa była moja ochota na przetestowanie nowalijki. Oto werdykt.
ZAPACH: nie znam specyfikacji bakterii kultury piekarniczej, ale ich dzieło bardzo przypomina mi aromat wody po ogórkach, które kisiły się z dodatkiem koperku. Drugim bohaterem bukietu jest oczywiście słodka morela, której towarzyszą mandarynki i podbudowa słodowa. Niestety, bardzo mocno po nosie daje też kokos. Piszę „niestety”, ponieważ nijak mi ten aromat nie pasuje do całości. Acz to moje subiektywne zdanie.
PIANA: biała, złożona ze średnich i drobnych pęcherzy. Ładnie się prezentuje i jest trwała, a jedyną uwagę mam tylko do niezbyt przekonującego lacingu.
KOLOR: miód lipowy, mętny.
SMAK: w Elektrolicie łączą się światy słodyczy i kwaśności. Najpierw do ust wlewa się tropikalny sok, by zaraz zanim pojawiła się ogórkowa kwaśność opleciona kokosem i zbożem. Finisz subtelnie kwaskowy, z praktycznie zerową goryczką. W ustach pozostaje zbożowy posmak.
Niezłe jest to piwo. Rześkie i pijalne. Sęk w tym, że w moim osobistym odczuciu kompozycję burzy chmiel Sorachi Ace. Kokosowość nijak mi nie pasuje do owocowego kwasiżura. Jeśli wy jesteście na tak – śmiało proszę podnieść ocenę o stopień lub dwa.
ELEKTROLIT
Artezan
Sour Ale
Warka: 17.03.2016
Skład: woda; słód jęczmienny; morele; chmiel Sorachi Ace; drożdże; bakterie kultury piekarniczej
Cyferki: alkohol 5,2% obj., ekstrakt 12,3%
Cena: 10 zł (Strefa Piwa, Kraków)
Soundtrack: kwas może być także dobry na rozgrzewkę. W tym celu polecam zażyć Acid Drinkers:
Podnoszę o dwa stopnie – jak dla mnie super orzeźwiający kwas, morele robią robotę, a kokosa uwielbiam. Na lato, albo na kaca jak znalazł:)
Ja kokosa niby też lubię, no ale nijak mi tu nie pasuje. 😉
Ooo nie, picie prosto z butelki? Plugastwo! 😉
Pozdrawiam