Po ciemnych mocarzach przyszła kolej na pozostałe piwa, które trafiły do mojej gardzieli. Poziom bardzo mnie zaskoczył.
Wysoki poziom ma się rozumieć. Najlepszym dowodem niech będzie opinia Kuby z The Beervault, znanego z tego, że ciężko go zadowolić (bez skojarzeń proszę). Ziom stwierdził, że to chyba pierwszy festiwal, na którym nie pił ewidentnie złego piwa, acz – zaznaczam – opinię ową wygłosił jeszcze przed spożyciem specyfików od Ediego. 😉
Podpisuję się po powyższym stwierdzeniem – polskie browary naprawdę postarały się, by wywary obecne na Poznańskich Targach Piwnych prezentowały poziom od przyzwoitego wzwyż. Oczywiście wszystkich doznań nie udało mi się spisać (możecie domyślać się, dlaczego), ale i tak poniżej znajdziecie całkiem pokaźną listę smakołyków. Zatem do dzieła!
THE ALCHEMIST
BroKreacja
Nowalijka z BroKreacji to AIPA w stylu wschodnim, za to przekornie jaśniejsze, niż ichniejsze West Coast IPA – The Butcher. Na dzień dobry dostaję po nosie białymi i żółtymi owocami: trochę moreli, mango i nuty, która kojarzy mi się z żółtą śliwą. Do tego oczywiście cytrusy.
Piwo – zgodnie ze stylem – jest bardzo słodkie, ale na modłę owocowo-chmielową, a nie karmelową. Finiszuje zaś solidną cytrusową goryczką, która sensownie orzeźwia zmęczony łeb.
[8]
SALAMANDER BLACK IPA
Browar Stu Mostów
Trunek przygotowany na Wrocławski Szlak Piwa pokazuje, że BSM coraz odważniej sięga po ciemne piwa, tym razem idąc w stronę „klasyki najnowszej” rewolucji. Aromat oferuje nam piękny bukiet cytrusowo-tytoniowo-słonecznikowy.
W smaku jest już trochę gorzej. Prawidłowo nie czuć ciemnych słodów, ale chmielu także nie ma zbyt wiele, przez co piwo sprawia wrażenie wodnistego. Na szczęście nadrabia mocną cytrynowo-leśną goryczką.
[6]
MOVEMBER COFFEE STOUT
Bulkers
To moja pierwsza przygoda z Bulkersem i od razu bardzo udana. Zresztą umówmy się – dodatek kawy w ciemnym piwie zawsze robi robotę. W zapachu czarny eliksir (może trochę zbyt „fusowaty”) przyjemnie łączy się z czekoladą.
Smak Movembera jednoznacznie kojarzy mi się z posłodzoną jedną łyżeczką kawą. Co prawda osobiście nie słodzę żadnego napoju, ale w piwie takie połączenie mi pasuje. Tym bardziej, że na finiszu czeka mnie kawowo-chmielowa przyjemna goryczka.
[7]
DEER BEARD
Deer Bear
Debiutanckie piwo duetu piwowarów domowych, którzy z Torunia przetransferowali się do Wąsosza, by tam uwarzyć Rye IPA z… pędami sosny. I to właśnie ten składnik stanowi dominantę w omawianym piwie. Intensywny sosnowy aromat kojarzy się z granulatem i orzeźwia, jak mało co.
W smaku również dominuje „zieleń”, może nawet zbyt agresywnie, co objawia się ściągającą goryczką. Całość szczęśliwie kontrowana jest przez dobrą podbudowę słodową. Gdy tylko trunek ów się ułoży, będzie wymiatał.
[7]
NIEPROSZONY GOŚĆ
Dukla
Kolejna warka Pilsa z Dukli przynosi następne, pozytywne zmiany. Chmielenie na zimno Saazem oraz solidniejsze przyłożenie się do leżaka sprawiły, że wreszcie otrzymaliśmy dolniaka, w którym to nie siarka, a kwiaty i zioła rządzą w aromacie.
Nieproszony Gość jest niesamowicie pijalny, idealny jako piwo na SDP. Charakteryzuje je miły posmak ziół oraz wyrazista goryczka.
[7]
SMOCZE OCZY
Fabrika Rara
Muszę trochę na Fabrikę ponarzekać. Niby są na rynku od dobrych kilku miesięcy, ale dostanie ich jest jak twoja stara – graniczy z cudem. Kręcę nosem tym bardziej, że jestem fanem herbaty i łączenie jej z piwem to dla mnie idea ze wszech miar słuszna.
W Poznaniu miałem okazję spróbować APA z herbatą Tai Mu Long Zhu, bogatą w akcenty jaśminowe. I to właśnie one dominują zarówno w zapachu, jak i smaku. Do nosa trafia też całkiem przyzwoita dawka cytrusa. W buzi za to nie jest już tak przyjemnie. Rzekłbym, że to piwo nijakie, bardzo wodniste, powodujące co najwyżej wzruszenie ramion. Smutłem.
[5]
PRUNUM LASCIVUM
SzałPiw
Wizyta w Poznaniu zaowocowała również moim pierwszym zetknięciem ze słodkimi kwasami od SzałuPiw. Spróbowałem całą paletę z czego dwa w większej ilości. I właśnie o nich chcę napisać.
Śliwka już od pierwszego kontaktu, za sprawą końskiej derki, informuje, że mamy do czynienia z piwem funky. Kontruje ją śliwkowy dżem babci. Smak jest zaś jednoznacznie kwaśny i rześki, choć i w nim wyczujemy delikatne muśnięcia owocami. Dobre.
[7]
RIBESIUM NIGRUM ARCANUM
SzałPiw
I oto najlepszy z kwasów od SzałuPiw, jaki miałem okazję spróbować. Zapach praktycznie w ogóle nie zdradza, że będziemy mieli do czynienia z piwem funky. Za to aromat borówki wręcz porywa! To pierwsze polskie piwo, które nie pachnie jak dżem, albo sok Paola, a owoc świeżo zerwany z krzaka – wielkie brawa!
Wlewam „Borówę” do buzi i w momencie wiem, gdzie pochowały się konie. Stajnia i przyjemna amoniakowość grają tu pierwsze skrzypce, choć nie brakuje delikatnej owocowej kontry. Świetne piwo!
[9]
ABRA
Wrężel
Czarne Amerykańskie Pale Ale na życie – taka mieszanka zawsze brzmi zachęcająco, zwłaszcza gdy wiesz, że piwowar potrafi sypnąć chmielem. Jednak chmielowa strona nowego piwa od Wrężela okazuje się niezbyt rozbudowana, a zapowiadana pełnia – nie tak wyraźna.
W zapachu dominującą rolę odgrywają słody palone, czekolada oraz tytoń. W tle błąka się samotna sosna. ABRA jest jednoznacznie wytrawna, brakuje jej owocowości, choć należy pochwalić za dobre ułożenie kawy i czekolady oraz solidną goryczkę. Niemniej – żądam więcej chmielu!
[6]
No, ku końcowi jednak się trochę tej słabizny nazbierało, ale stosunkowo mało. Zgłaszam natomiast votum separatum ws. Smoczych Oczy!
To dobrze, że byłem tylko dwa dni – może na trzeci zostały słabe. 😉
A co do Oczu – może inna beczka? Bo to co piłem było strasznie niejakie. Ka Kowal świadkiem!