Beer City dumnie kroczy ścieżką warzenia klasyków. Tym razem przyszła kolej na altbiera, dla zmyłki nazwanego… Wit I.
Co człowiek, to odmienne zdanie na temat zdobyczy rewolucji. Z jednej strony cieszymy się, że w dzisiejszym świecie powstaje tak wiele oryginalnych i unikatowych piw, o których drzewiej nie słyszano. Z drugiej jednak krwawią serca miłośników klasyki. Bo cóż z tego, że nie jest ekstremalna, skoro może być smaczna?!
Wydaje mi się, że rewolucja ciągle jest na etapie pokazywania faka porządkowi, który obowiązywał wcześniej, ergo każdy „stary” styl kojarzy się z nudą, ciemiężeniem kreatywności i pogwałceniem marzeń o ekstremalnej przyjemności z degustacji. Musimy sobie jednak zdać sprawę z faktu, że mało kto w tym kraju potrafi uwarzyć naprawdę dobre piwo „starofalowe”.
O ile jeszcze ciekawe pilsy jestem w stanie wskazać bez kłopotu, o tylu wyliczanka smacznych weizenów czy dunkel lagerów stanowi dla mnie spory problem. A przecież i po takie piwa od czasu do czasu chętnie byśmy sięgnęli, prawda? Choćby po to, by na chwilę odpocząć od amerykańskiego chmielu czy belgijskich drożdży.
Z tego założenia wychodzi krakowski tercet Beer City, który swoje założenia wyłożył mi w Krakowie podczas Craft Beerweek, a teraz podtrzymuje je przy okazji drugiego wypustu. Tym razem ekipa wzięła się za altbiera – styl mocno słodowy, karmelowy. Naprawdę dobrego reprezentanta gatunku mamy w tym kraju jednego – Stare Ale Jare od Pinty, a i ono nie zawsze kopie tyłki. Innym browarom (vide Jabłonowo, Mason) już tak dobrze nie poszło. A co z bohaterami tej recenzji?
Aha, zanim napiszę o piwie, słówko o nazwie. Wit I (numer warki) swoją nazwę zawdzięcza autorowi ołtarza w Kościele Mariackim w Krakowie – Witowi Stwoszowi. Wybór, w kontekście oprawy graficznej i pochodzenia browaru jak najbardziej słuszny, ale – moim zdaniem – wprowadzi konsumenta w błąd. Widzisz „Wit”, myślisz „witbier”, a tu dostajesz altbiera…
ZAPACH: przygodę z Witem zaczynam od sztachnięcia się skórką od chleba – melanoidy szaleją w najlepsze! Ze słodów udało się jeszcze wycisnąć aromaty figi i toffi, zaś z chmielu – odrobinę ziołowości. Mam jednak wrażenie, że w piwie pojawia się delikatne utlenienie (karton).
PIANA: drobna kremowa powłoka. Niezbyt obfita i trwała, o delikatnym koronkowaniu.
KOLOR: stare złoto wpadające w miedź, mocno opalizujące.
SMAK: i znów rządzą melanoidy, tutaj bliższe przypieczonemu spodowi od ciasta. Mimo że piwo jest relatywnie lekkie, jego tęgość podbija toffi. Na stronę pijalności Wit przechodzi za sprawą średniego wysycenia oraz solidnej goryczki. Szkoda, że wyczuwalne są tu żelaziste nuty, choć pochodzące raczej od starego chmielu, gdyż test na skórze nie wykazał nieprawidłowości.
Powiem tak: to piwo jest naprawdę dobre i w kolejnej warce może stać się najlepszym polskim altbierem. Beer City ma tylko jedno zadanie: odstrzelić wady, które się tu pojawiły.
WIT I
Beer City
Altbier
Warka: 15.09.2015/1
Skład: woda; słody monachijski, karmelowy; chmiel Marynka; drożdże Safale S-04
Cyferki: alkohol 5,5% obj., ekstrakt 12%
Soundtrack: off top. Mumford and Sons wypuścili niedawno nową płytę i zamiast słodkiego folkowego pitolenia serwują alternatywny rock, tu w wersji bliskiej… Foo Fighters: