1,5 litra alkoholu, plastikowa butelka i prosta etykieta – nie, to nie opis nowego korbola, którym można sobie szybko sprać głowę, a pierwszego piwa polsko-czeskiego browaru PolACzech.
Co prawda nigdy nie miałem wątpliwej przyjemności bycia żulem (ani nawet nie zbliżałem się do tego stanu), jednak dobrze pamiętam czasy późno licealne i wczesno studenckie, gdy alkoholem numer jeden były wynalazki w stylu Leśnego Dzbana czy Cavaliera. Ten pierwszy sprzedawany był w podłym worze, drugi – w kartonowym pudełeczku jak sok-przepoja. Jednak prawdziwym synonimem dobrego siatkofruta była plastikowa butelka.
Piszę o tym, ponieważ może wspomnienia wróciły, gdym na półce jednego z moich ulubionych sklepów zauważył pierwszy wypust polsko-czeskiej inicjatywy PolACzech, która niniejszym uwarzyła pierwsze piwo – SyCiSiMa (od nazw użytych chmieli). Ja wiem, od pewnego czasu w sklepach piwnych Made In Poland panuje moda przytargana z Inflantów, w myśl której w lokalach owych montuje się nalewaki, a gawiedź może zakupić sobie trunek do butelki PET. Nijak ma się to do wykwintności i poprawiania wizerunku naszego ulubionego napoju – takie jest moje zdanie.
A jednak, inicjatywa, za którą stoi Darek Dąbrowski, znany piewca czeskiego piwowarstwa w Polsce, postawiła na takie rozwiązanie. Warzący w browarze Letohrad (Żamberk – jego piwowarem jest Michał Łojewski, znany z inicjatywy Genius Loci) kontraktowiec swój debiut postanowił zapakować w – uwaga – półtoralitrowe PETy. Trzy takie wynalazki, jakaś mała wódeczka plus fajki i masz gwarancję, że jesteś zrobiony! No jak na studiach, jak na studiach…
No dobra, ale czy faktycznie jest czym się rozkoszować? Oto moje wnioski.
ZAPACH: po odkręceniu zawleczki z butli wyskoczyły na mnie sosnowe igły oraz miąższ z grejpfruta. Przelewam do szkła – to samo, choć mniej intensywnie i z delikatną karmelową nutą. Well, jak Czechy to Czechy…
PIANA: biało kremowa, dość obfita i trwała, o całkiem ładnym lacingu.
KOLOR: ciemny bursztyn, wpadający w miedź, zmętniony.
SMAK: popatrzcie na poniższe cyferki – od razu widać, że piwo będzie raczej wytrawne. I takie jest w rzeczywistości – stawia raczej na goryczkę, niż słodowość. Przez wszystkie akordy przemyka posmak chmielowego granulatu, objawiający się ziołowością, sosną i grejpfrutem. Może sobie wkręcam, ale gdybym w ciemno dostał do degustacji SyCiSiMę, powiedziałbym, że została nalana z plastiku. Nie wiem, czy macie tak samo, ale dla mnie napoje podawane z tego typu opakowania charakteryzują się taką, hmmm, sztucznością – i to jest moja największa uwaga dotycząca tego piwa. Jednak chcę podkreślić jego wysoką pijalność, którą zawdzięcza lekkiemu ciału i umiarkowanemu wysyceniu.
Niezły to debiut, choć wizualnie nie zachęca. Wiecie jak jest: piwo niby ma smakować, ale w nawale nowości fajnie jest się także wyróżnić czymś pozytywnym. 1,5 litra – tak. Plastik – nie.
SYCISIMA
PolACzech/Letohrad
AIPA
Warka: nie podano (zakładam, że pierwsza)
Skład: woda; słody pszeniczne i jęczmienne; chmiele Sybilla, Citra, Simcoe, Marynka; drożdże
Cyferki: alkohol 6,2% obj., ekstrakt 14 Blg
Cena: 14,50 za 1,5l (Piwnica, Wrocław)
Soundtrack: pierwsza muzyczna myśl jaka przychodzi mi do głowy, gdy mowa o Polsce i Czechach, to Ewa Farna. Laska ma kawał głosu, niezły wygląd i kijowy repertuar. Ale tę piosenkę zapamiętam na zawsze za sprawą pewnego kaca przeżywanego w górach…
Hmmm…piwko chyba dobrze daje w banię, bo na trzeźwo widzę, że to butla 1l a nie 1,5l 😉 Swoją drogą to w Czechach norma, wiele świetnych browarów tak sprzedaje piwa. Osobiście jestem zwolennikiem podejścia do piwa jako napoju egalitarnego pozwalającego na luzie spędzać czas a nie egzaltowania się wykwintnością opakowania i wizerunku. Pasuje mi, że chłopaki wprowadzają trochę czeskiego luzu w lekko nadęty w moim odczuciu polski kraft. A piwko piłem i również mi smakowało.
Możesz mieć rację z tym litrem – na butelce pojemności nie podają, za to na paragonie stoi 1.5l, stąd taką ilość podaję 😉