Sądziłem, że ze spotkania tej dwójki wyjdzie niezły dym, tymczasem skończyło się na kurtuazyjnych szturchnięciach.
Moda na piwa dymione w Polsce nie ma zamiaru odpuszczać – zresztą, wcale się nie dziwię. Nie dość, że historycznie mamy prawo czuć się spadkobiercami wędzonej tradycji, to jeszcze dorzucenie odpowiedniej ilości słodu, który kąpał się w dymie sprawia, że przeciętne piwo nagle zyskuje kopa – patrz wszystkie koźlaki.
Najbardziej wdzięcznym materiałem do wędzenia są oczywiście słody ciemne, palone, przeto nie dziwi liczba smoked stoutów. Mówiąc szczerze jestem na nie łasy jak urzędnik na kasę, więc gdy tylko pojawiły się dwie nowalijki, które oferowały mi dym, co prędzej zebrałem je z półki i zdegustowałem.
Pierwsza z nowinek to lekki stout z browaru Olimp – Hefajstos. Jeśli mnie pamięć nie myli, towarzystwo jeszcze nie wędziło, więc byłem ciekaw, jak im pójdzie. Tym bardziej, że tuż za rogiem czai się Sophia, grodziskie uwarzone do spółki z browarem domowym Absztyfikant. Druga to z kolei debiut serii kooperacji browaru Birbant – Miss Big Foot. Piwo uwarzono do współpracy z poznańską knajpą Piwna Stopa. I od razu ciekawostka: towarzystwo, by nadać trunkowi wędzoności, nie użyło słodów, lecz… śliwki. Co z tego wyszło? Posłuchajcie.
HEFAJSTOS
Olimp
Smoked Stout
Warka: 30.07.2015
Skład: woda; słody pilzneński, jęczmienny wędzony bukiem, pszeniczny grodziski, Caramnuich III, Carafa Special II, karmelowy 400, pszeniczny czekoladowy, jęczmień palony; chmiele Marynka Sybilla; drożdże Safale S-04
Cyferki: alkohol 5% obj., ekstrakt 13%, 30 IBU
Cena: 7,20 zł (Piwnica, Wrocław)
Zacznijmy od lżejszego z dwójki Hefajstosa. Patrząc na parametry, zapowiadało się przyjemne, lecz nie wodniste piwo – w końcu dość płytko odfermentowało. Jak jest w praktyce? Darujmy sobie szczegółowy opis wyglądu: piwo wygląda pięknie, szczególnie gęsta, wysoka piana robi wrażenie. Kolor totalnie czarny z brązowym przebłyskiem na spodzie naczynia.
Zapach nieco mnie rozczarował: za mało w nim dymu. Znaczy się: owszem – lekki rzut oscypkowy da się bez problemu wyczuć, ale nie ukrywam, że wolałbym większego kopa. Dobrze podkreślono za to elementy palone (paluszki i kawa), nie brakuje „zielonych” nut chmielu (zioła). Całość jest nieźle skomponowana, szkoda, że pojawia się tu diacetyl i trochę siarki…
W smaku dominuje słodycz czekolady z dodatkiem kwaskowej paloności. W drugim akordzie nieśmiało ujawnia się oscypek, za to na finiszu niezła, ziołowa goryczka. Nad całością wisi jednak widmo masła, wyczuwalnego także w smaku.
MISS BIG FOOT
Birbant/Piwna Stopa
Smoked Foreign Extra Stout
Warka: 03/09/2015
Skład: woda; słody pale ale, Carafa I, monachijski, pszeniczny, palony jęczmień, Special W, Caraaroma; chmiele Magnum, EKG, Lubelski, Centennial, Citra; drożdże S-04; cukier Muscovado, skórki pomarańczy, wędzone śliwki, laski wanilii
Cyferki: alkohol 7% obj., ekstrakt 17,5%
Cena: 9,50 zł (Piwnica, Wrocław)
O ile w Hefajstosie dym stanowił jedynie niewielki dodatek do piwa, o tym w Miss Big Foot praktycznie w ogóle go nie czuć. Cóż, wędzone śliwki nie dają rady w starciu z odpowiednio przygotowanym słodem.
Gdy już otarłem łzę po utraconej nadziei na wieczór z piwami typu „smoked”, spróbowałem wyłapać plusy Dużej Stópki. To ciemnobrunatne piwo przykryte jest niezbyt efektowną, chaotyczną pianą, która szybko opada. To najsłabszy element tego produktu.
Z zapachem jest już znacznie lepiej, a prym wiodą dwa dodatki: skórka pomarańczy oraz cukier Muscovado, który nadaje całości charakterystycznego zapachu melasy. Świetnie się ona komponuje z soczystymi cytrusami (od chmielu mamy też limonkę), wanilią, a także z czekoladą. Wędzonki – jako się rzekło – brak, paloność też jakby się schowała.
Miss Big Foot to piwo przyjemnie słodkie, z tym specyficznym muśnięciem melasą. Pierwsze akordy to królestwo czekolady, później pojawia się cytrusowa kwaskowość, by finiszować dobrą, choć delikatną goryczką. W gardle wreszcie osadza się śliwkowy posmaczek.
Sporo się tu dzieje i dlatego jestem skłonny wybaczyć Birbantowi brak pożądanego wędzenia.