Wakacje się skończyły i całe szczęście. Może w końcu przestanie padać…
Przyzwyczajony jestem do tego, że lipce generalnie spływają deszczem. Od lat w tym okresie dosłownie tygodniami woda kapie z nieba, masakrując dzieciom odpoczywającym w Polsce wakacje. Ale, no kurde, żeby w sierpniu też było tak brzydko?!
Chyba jedynymi osobami, które się cieszyły z takiego obrotu sprawy, byli Brytyjczycy jak zwykle tłumnie ściągający nad Wisłę, szczególnie do Krakowa. Jednym z nich jest Sir Artur, który najpierw wpadł do Wąsosza, by z tamtejszymi piwowarami uwarzyć Extra Strong Bitter, a później przyjechał do Wrocławia, by połazić po rynku. Spacer nieco go zmitygował, ale gdy posadził kuper na mokrej od deszczu ławce, od razu odetchnął i poczuł się jak w domu. Ja z kolei ucieszyłem się, gdy wróciłem do domu, rzuciłem parasol w kąt i zająłem się piciem piwa.
Zapach: od chwili odkapslowania Sir Arthur wpływa do nozdrzy z ziołowym podmuchem i delikatną karmelową nutą. Obiecanego na etykiecie tytoniu nie czuję, za to cytrusowe przebłyski, na jakie można liczyć w przypadku chmielu Admiral, i owszem. Odrobina siarki też się pojawia, ale na poziomie tak znikomym, że szkoda o niej myśleć.
Piana: wysoka jak na styl, gęsta biała czapa o bardzo ładnym lacingu.
Kolor: bursztynowo-miedziany. Przejrzysty, acz opalizujący.
Smak: dość wytrawny ESB, gdyż wysoko go odfermentowano. Od pierwsze akordu piwo jest bardzo ziołowy, aż do samej goryczki. Ta nieco ściąga i zalega troszkę zbyt długo, acz jej intensywność bardzo mi odpowiada. Po gardle pałęta się także odrobina zboża. Szkoda, że tak mało w Sir Arthurze karmelowej kontry, przez co wydaje mi się on nieco niezbalansowany. ESB ma to bowiem do siebie, że – wbrew nazwie – bywa dość słodki.
Muszę jednak przyznać, że solidna goryczka dodaje Sir Arthurowi charakteru, na pewno lepszego, niż posiada choćby Angielskie Śniadanie. Ciekawa propozycja, szczególnie dla piwnych nowicjuszy.
SIR ARTHUR
Wąsosz
Extra Strong Bitter
Skład: woda; słody pilzneński i monachijski; chmiel Admiral; drożdże S-04
Cyferki: alkohol 6% obj, ekstrakt 12,5%, 35 IBU
Cena: 6,10 zł (Regionalne Alkohole, Kraków)
Soundtrack: w przeciwieństwie do Shirley, ja nie jestem zbyt szczęśliwy, gdy pada, za to piosenkę Garbage bardzo lubię: