BIRBANT AMERICAN WHEAT: dobra lektura

American Wheat

Sezon na lekkie piwa i dobre książki uważam za otwarty.

Jestem dość specyficznym człowiekiem i wcale nie traktuję długich zimowych wieczorów jako czas idealny do czytania. Mój organizm, gdy przychodzi mi obcować z lekturą przy sztucznym świetle, dość szybko oddaję się w ramiona Morfeusza, oczęta mi się kleją ergo z czytania nici. Z tego powodu wiele książek zostawiam sobie „na lepsze czasy”, czytaj: na dłuższe dni.

Nie inaczej jest w tym roku. Od jakiegoś czasu na stanie mam dwie obowiązkowe pozycje o piwie: „Tasting Beer” Randy’ego Moshera i „Piwo” Michaela Jacksona. Od momentu zakupienia obcowałem z nimi głównie w podróży, siedząc wygodnie rozpartym na siedzeniu w Polskim Busie. Teraz sięgam po nie oglądając jednym okiem mecze Mistrzostw Świata i sącząc piwne nowości.

Ostatnio lekturze towarzyszyło mi piwo idealnie ją wspomagające – lekki American Wheat z browaru Birbant. Czwarta propozycja od piwowarów tworzących swe wyroby w Witnicy daje sygnał do szturmu amerykańskiej pszenicy na polski rynek. Wcześniej swoje podejście zaproponowała choćby Pracownia Piwa w trunku Hey Now (i do dziś jest to dla mnie najlepszy rodzimy przedstawiciel gatunku), niedawno pojawiły się produkty Ursy Maior (Rosa z Kremenarosa) i Faktorii (Pony Express – recenzja wkrótce), a w kolejce czeka chociażby Spirifer (Saratoga). I dobrze, ponieważ American Wheat to świetne, orzeźwiające piwo, idealne na słoneczną pogodę. Jak sprawdza się jego wcielenie z Birbanta?

Zapach: niuch, niuch – jest wszystko, co być powinno plus malutki, niezbyt przyjemny bonus. Czuć banany (choć drożdże nie są typowo „pszeniczne), ale pierwsze skrzypce grają jednak tropiki – brzoskwinia i mango. Znać obecność grejpfruta. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie drobny szczegół – DMS. Umiarkowany, z czasem ulatujący ze szklanki, ale jednak po przelaniu piwa do szkła obecny…

Piana: zadziwiająco niska, jak na pszenicę, acz ładnie się trzyma, jest gęsta, złożona z drobnych i średnich pęcherzy. Lacing przepiękny.

Kolor: miodowy ze złotymi przebłyskami, bardzo mętny. Mnie się podoba.

Smak: niskie do średniego wysycenie, bardzo przyjemne. Na języku czuć banany, ziołowość, sosnę i białe owoce (mango, papaja). Finisz cieszy nie za mocną, dobrze ułożoną goryczką.

Birbant American Wheat piję ze smakiem, gdyż jest lekki i orzeźwiający. Tak ładnie go skomponowano, że wspomniana wada, choć wyczuwalna, nie drażni tak, jakby można się było spodziewać. Zachęcam do oralnej lektury, by samemu się o tym przekonać.

BIRBANT AMERICAN WHEAT
Birbant

American Wheat
Skład: woda; słody pilzneński, pszeniczny, karmelowy; chmiele Centennial, Tomahawk, Cascade; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 4,5% obj., ekstrakt 11° Plato, 30 IBU
Cena: 6,20 zł (Świat Piwa, Kraków)

piwo8

Soundtrack: z latem kojarzy mi się także Lana Del Rey. I mówcie sobie o niej co chcecie, ale jej nowa płyta, wyprodukowana przez Dana Auerbacha z The Black Keys „Ultraviolence” to naprawdę kawał dobrego popu, podszytego soulem, a nawet bluesem.

(Visited 47 times, 1 visits today)

0 komentarzy na temat “BIRBANT AMERICAN WHEAT: dobra lektura

  1. Pingback: Cztery pszenice | Jerry Brewery

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *