DARY LOSU: Pinta i Brewery Hills

Kiedyś to były czasy. Człowiek trzepał pięć recenzji tygodniowo i był zadowolony. To se ne vrati, ale można choć spróbować przypomnieć sobie, jak zaczynałem. Pisanie recenzji, proszę Państwa, nie jest czymś specjalnie ekscytującym. Wiadomo, na początku przygody z piwem, gdy człek nie miał za dużo pojęcia o tym trunku, ten typ tekstu wydawał się jedynym sensownym. Jednak gdy już wszedłem w temat po uszy, gdy zająłem się piwem zawodowo, recenzowanie…