Latami budowaliśmy pozytywną atmosferę wokół siatkówki, odnosiliśmy sukcesy sportowe, dostaliśmy mistrzostwa świata. I ktoś to wszystko musiał spierdolić.
Wczoraj rozpoczął się siatkarski mundial w Polsce, prawdopodobnie druga – po Euro 2012 – największa sportowa impreza nad Wisłą. To ukoronowanie kilkunastu ostatnich lat pracy nad popularyzacją tejże dyscypliny nie tylko u nas, ale i w ogóle na świecie. Polska w XXI wieku była wzorem dla siatkarskiego świata i słusznie (z pomocą korporacyjnych pieniędzy, o czym za chwilę), przypadła nam w udziale organizacja prawdziwego święta. Zasłużyliśmy na nie.
Nie mogę zrozumieć jak mając same asy w ręku, nagle wierchuszka zaczęła wszystko elegancko niszczyć. Pierwsza sprawa – wybór aren. O ile mecz otwarcia na Stadionie Narodowym uważam za genialne posunięcie, o tyle ustawienie pozostałych meczów Polaków w pierwszej rundzie w relatywnie małej Hali Stulecia we Wrocławia woła o pomstę do nieba. Zamiast usadzić naszych w kolosalnej Kraków Arenie, albo Spodku i zapewnić doping kilkunastu tysięcy widzów, nasi popykają sobie przy najwyżej ośmiu tysiącach.
Zresztą zrezygnowanie z Krakowa w pozostałych rundach to także zupełne nieporozumienie. Nie po to wykłada się dziesiątki milionów złotych na tak wspaniały obiekt, by wykluczyć go z meczów o prawdziwą stawkę!
Druga sprawa to transmisje… Polsat na zakup Mistrzostw i praw telewizyjnych wydał groszową dla siebie kwotę 15 milionów euro. Coś tam nie zaskoczyło w reklamach, pieniążki się nie zgodziły, no to sru – kodujemy! Tym prostym ruchem Solorz i spółka podrzynają gardło swojemu wizerunkowi i wiarygodności, a nas skazują na pirackie oglądanie meczów w internecie. Wątpię, by komuś chciało się wydawać kilkadziesiąt złotych na pakiet transmisji… Także, drogi Polsacie, spokojna Twoja rozczochrana – kasy i tak nie odzyskacie, a jeszcze narazicie się na totalny hejt. Brawa!
Trzecia rzecz to atmosfera wokół samej drużyny, jej trenera i zawodników. Przypomina mi się tu ustalanie składu reprezentacji w piłkę kopaną na MŚ w Korei. Wszyscy mieli o coś pretensje, nikt nie wiedział, kto tak naprawdę zasługuje na wyjazd i w jakiej formie są zawodnicy. To rodzi konflikty, przy których niektóre gorące głowy eksplodują od buractwa, vide Bartosz K. W gaszeniu pożarów nie pomaga z pewnością osoba młodego, niedoświadczonego trenera. Oczywiście na ocenę pracy Antigi przyjdzie czas za miesiąc, niemniej takie eksperymenty na stanowisku trenerskim powinno się przeprowadzać w nieco mniej napiętych/ekscytujących czasach, a?
Mam jednak nadzieję, że za miesiąc to ja będę się musiał tłumaczyć z „zwyczajowego polskiego narzekania”, a nie siatkarze i organizatorzy z „tradycyjnego polskiego piekiełka”.
Pay-per-view to strzał w stopę. Polsat mocno zaburzył swój wizerunek, jaki dotychczas posiadał wśród siatkarskich kibiców. Obecne działania (czysto biznesowe, chociaż trudno powiedzieć, w jakim stopniu skuteczne) negatywnie wpłyną na partnerstwo pomiędzy Polsatem a środowiskiem siatkarskim. Dotychczas Polsat traktowany był jako podmiot, który w swojej misji ma promowanie dyscypliny. Jednym ruchem zupełnie zanegowana została wieloletnia praca. W pełni podzielam również zdanie dotyczące Wrocławia, odstającego infrastrukturalnie od innych obiektów. Możliwość goszczenia polskiej reprezentacji zawdzięcza chyba jedynie dobremu lobbingowi 😉
Ostatnio gdzieś czytałem (chyba wypowiedź Przedpełskiego), że Wrocław zaoferował PZPS najwięcej pieniędzy za możliwość goszczenia Polaków w I rundzie, obiecując rozbudowę trybun. Miasto z umowy się nie wywiązało – szkoda, że Związek nie wykorzystał tego faktu i nie przeniósł tych meczy do Krakowa.