W zeszłym roku był moim ulubionym środkiem lokomocji. W tym stał się źródłem frustracji.
SCENKA RODZAJOWA
Wychodzę w czwartek wieczorem po próbie z naszej salki, położonej blisko Wawelu. Kieruję się na najbliższą stację Krakowskiego Roweru Miejskiego – pogoda w końcu ładna, więc szkoda byłoby tego nie wykorzystać. Tym bardziej, że z tego miejsca nic do mnie bezpośrednio nie jedzie.
Z oddali widzę, że na stacji KMK Bike zadekowanych jest 5 rowerów. Mam szczęście! Podchodzę do pierwszego z nich: spadł mu łańcuch. Drugi: nie ma hamulca „ręcznego” oraz światła. Trzeci: przebita opona. Wklepuję kod czwartego, który wygląda mi na zdrowy okaz. Pojawia się komunikat: „Rower znajduje się na innej stacji”. Ech, no to może piąty? „Rower w trybie serwisowym”. Kuuuuu********aaaa!!!!!!111jeden
Tak mniej więcej wygląda rzeczywistość Krakowskiego Roweru Miejskiego Anno Domini 2015. Znalezienie w pełni działającej sztuki to cud. Ba, na niektórych stacjach obecność jakiegokolwiek roweru to naprawdę wielkie święto. A kto Panu to tak spierdolił?!
NOWY OPERATOR
Nie byłem na bieżąco z wydarzeniami w Krakowie, więc dopiero jakiś czas temu dowiedziałem się, że na początku 2015 r. zmienił się operator sieci KMK Bike. NextBike zostało zastąpione przez warszawską spółkę SmartBikes. Nie wiem, co firma ze stolicy obiecała miastu, w każdym razie na pewno nie rzetelną obsługę.
Obecnie Krakowski Rower Miejski to obraz nędzy i rozpaczy. Wadliwe stacje, które nie rozpoznają, gdzie stoi dany rower. Porozpieprzany sprzęt. Brak powiadomień SMS – dzięki nim sekundę po zakończeniu podróży wiedziałeś, ile jechałeś i ile ci przyjdzie zapłacić (ewentualnie – że jazda wyniosła cię 0 zł)*.
OSTRY ZJAZD W DÓŁ
Ktoś może powiedzieć, że w zeszłym roku było podobnie. Owszem, obsługa NextBike także nie była wzorcowa, ale trzeba jej oddać, że szybko naprawiała uszkodzone rowery. Ja tymczasem na stacji położonej obok mojego mieszkania od dwóch tygodni widzę ten sam rower ze spadniętym łańcuchem, którego nikt nie raczy postawić na koła.
Podobnie z liczbą dostępnych rowerów. Rok temu nie raz byłem świadkiem, gdy specjalny samochód przewoził sprzęt z przepełnionej stacji do takiej, na której brakuje pojazdów. A teraz? Nie ma i kij z tym. Po co drążyć temat?
KTOŚ MI UKRAŁD PIŃĆ ZŁOTYCH
Kolejne kuriozum to znikający z konta hajs. Wracałem niedawno z Wrocławia – byłem na dworcu lekko po północy. Jako że nocny autobus raczył odjechać, postanowiłem skorzystać z usług KMK Bike. Podchodzę do stacji, wklepuję swój PIN, po czym dowiaduję się, że… nie mam środków na koncie. Ale jak to nie mam, skoro tydzień temu były?
Wchodzę w domu na swoje konto w sieci KMK i widzę, że cudownie wyparowało mi z niego 5 zł. Problem w tym, że w dniu, za który takowa opłata została mi policzona, nie korzystałem z roweru, gdyż nie było mnie w Krakowie. Próbowałem uzyskać odpowiedź w BOK, ale – niespodzianka – nie dodzwoniłem się.
Drodzy Państwo – jeśli tak ma wyglądać alternatywa dla samochodów i komunikacji miejskiej, jeśli tak Kraków manifestuje swoją „przyjazność rowerzystom”, to ja dziękuję. Weźcie się do roboty, albo spadajcie na drzewo i oddacie Krakowski Rower Miejski w ręce osób, które mają pojęcie jak o niego dbać.
*edit: jak słusznie podpowiada mi towarzystwo, usługę SMS można jednak aktywować na stronie KMK Bike. My mistake.
- A tak pisałem o KMK Bike w zeszłym roku…
W Wawie rowery obsluguje nextbike, ale wyglada to tak jak opisałes – jesli na stacji widzisz więcej niz dwa rowery, to mozna byc pewnym, ze najwyzej jeden z nich jest w miare sprawny (w miare, bo niedzialajacy hamulec reczny, zablokowana regulacja siodełka czy zepsute światła bądz urwany koszyk to jest nadal niezła sztuka) i do wypozyczenia. Alternatywnie moze sie okazac, ze stacja sie „zawiesiła”.
Niestety…
O masz. Trochę mnie to dziwi, bo w zeszłym roku w Krakau (za czasów Nextbike) daleko było do ideału, ale wychodząc na stację KMK Bike miałem pewność, że na pewno dam radę skorzystać z roweru i wszędzie dostanę się na czas…
nieprawda dziś korzystałem i na stacjach były co najmniej 2 sprawne rowery, taki byłem złośliwy że 2 wypożyczałem ;).
Mam wrażenie, że przyłożyłem do tego rękę (o czym wkrótce) 😉
Dla sprostowania i jasnosci: Nextbike nigdy nie byl – takze w zeszlym roku- operatorem KMK Bike. Byl jedynie dostawca infrastruktury ktora zostala w jeden sezon doprowadzona do ruiny. W sezonie 2014 operatorem byla firma BikeU – takze z Warszawy- ktora podobnie jak w tym roku Smart Bike uczy sie w ogole na Krakowie z czym sie je rower miejski. Co lepsze w 2015 Smart Bike zarzadza sprzetem Nextbike ale korzystajac z jakiegos nieudolnego podrobionego oprogramowania ( mimo iz ZiKiT ma licencje od Nextbike) stad wszystkie chyba problemy ze znikajaca kasa, brak sms, chore informacje na terminalach i niestabilnosc podczas burzy:-( operowanie samo i naprawianie to juz inna zenujaca historia:-( co ciekawe Krakow ma w ciagu ostatnich 5 lat 4 operatorow i za kazdym razem zajebisty eksperyment – czego oni na nas sie naucza! Prawdziwy non profit – brawo! I zadnych wnioskow – a do tego chca sie rozbudowac do 1500 rowerow na Dni Mlodziezy! Bedzie dalej wstyd na skale Polski – tylko w wiekszym rozmiarze:-( opamietajcie sie zikitowcy!!!
„…SmartBikes zarzadza sprzetem Nextbike ale korzystajac z jakiegos nieudolnego podrobionego oprogramowania”… a skad taka opinia?
Co z tego, że jest SMS, jak zdarza się, że informacja z kodem do linki potrafi przyjść już po zwrocie roweru. Zgadzam się, w zeszłym roku było spore pole do usprawnień, ale chętnie korzystałem. W tym, po kilku niepowodzeniach dałem sobie spokój. Zwłaszcza, że te skuteczne wypożyczenia były średnie. Strach jeździć takim rowerem.
No i przy karcie miejskiej nie potrzebny był pin.
Z resztą najlepszą recenzją jest liczba wypożyczeń. Jakoś rower miejski nie rzuca się w oczy, tak jak w zeszłym.