Zanim wystrzeliły korki od szampana, w Sylwestra przeprowadziłem ślepy test trzech polskich Coffee Milk Stoutów. W sam raz jako wsparcie przed długą nocą.
Od pół roku nie mam czasu na porządne degustacje, a na blind testy z prawdziwego zdarzenia to już w ogóle. Praca, wyjazdy, lekkie zmęczenie blogowaniem robią swoje. Jednak w czasie sylwestrowych zakupów alkoholowych w moje łapy wpadły trzy Coffee Milk Stouty. Jako że przypadki nie istnieją, potraktowałem ów fakt jako znak z Nieba, że czas na blind test. A że na podorędziu miałem Dziewczęcie, które zgodziło mi się pomóc, praca poszła raz dwa.
Do testu wybrałem Doktora Plamę z Artezana (5,5% alko), Coffeecup od Szpuntu (5,6% alko) i Coffeelicious Special od Piwnego Podziemia (6,4% alko). Ten ostatni co prawda odróżniał się od pozostałych zawartością alkoholu oraz dodatkiem wanilii, ale co tam – w końcu to nie konkurs piękności, a zabawa. No to zaczynamy od ocen „na ślepo”. Odszyfrowanie – na końcu tekstu.
Próbka nr 1
Gdybym miał w ciemno stawiać, nie zgadłbym, że do tego piwa dodano kawę. W sensie – czuć nuty kawowe, ale jakby od słodów, a nie od ziarenek. Bez trudu rozpoznaję użycie płatków owsianych, zarówno poprzez charakterystyczny owsiankowy aromat, jak i gładkość. Mleko w połączeniu z odsłodową czekoladą podnosi słodycz.
Nie powiem, bardzo przyjemne, ale IMO za mało w nim akcentów zapowiadanych przez pierwszy człon nazwy stylu.
Ocena: 7
Mój typ: Coffeecup
Próbka nr 2
Wanilia – ta koleżanka zakręciła mnie w nosie, gdy trunek ogrzał się i uwolnił aromaty. Z miejsca wiedziałem więc, z jakim piwem mam do czynienia. Oprócz wiadomego dodatku, mamy tu płynną czekoladę, budyń śmietankowy i sporo kawy. Mam jednak wrażenie, że miejscem Coffeeliciousa jest na kranie i przepuszczenie przez pompę. Butelka ukręca mu łeb. Tak czy owak – bardzo dobre.
Ocena: 7,5
Mój typ: Coffeelicious Special
Próbka nr 3
Tu znów strzeliłem w ciemno ze względu na intensywność. Dawno (nigdy?) nie piłem tak naładowanego kawą piwa. Założyłem, że to dzieło Artezana – o ile pamiętam, ekipa użyła ichniejszego hopguna do „nakawowania” trunku. I to działa! Coffe Milk Stout pachnie jak świeżo zaparzona kawa, tylko z lekka podbita mlekiem. Takie proporcje fajnie działają w smaku – piwo nie jest aż tak słodkie, jak po mlecznym Stoucie można się spodziewać, ale świetnie to odpowiada moim preferencjom. Brawa.
Ocena: 8,5
Mój typ: Doktor Plama
**
Po odszyfrowaniu okazało się, że trafiłem w 100%, co oczywiście nie było trudne, ale cieszy. I może zachęci mnie do większej liczby degustacji w nowym roku.