NUTA DO PIWA #62: music i muzak

Trochę artyzmu, trochę dźwięków do brzęczenia w tle i jeden powrót do wielkiej formy. MOGWAI „As The Love Continues” Zacznijmy od tegoż powrotu. Miłość od nienawiści oddziela bardzo cienka linia: w pierwszej dekadzie XXI wieku byłem czołowym szalikowcem Mogwai, a płytę „Happy Songs For Happy People” do dziś uważam za jedną z najlepszych w historii, nie tylko post-rocka. Później jednak zespół zaczął się rozmieniać na drobne i generować horrendalne ilości muzyki…

NUTA DO PIWA #23: na spokojnie

Słoneczko i sezon festiwalowy działają na mnie jak zmiękczacz na wodę. Dziś więc będzie wyjątkowo spokojnie i melodyjnie. EXPLOSIONS IN THE SKY „The Wilderness” EITS to jeden z tych zespołów, który – według mnie – mógłby w kółko nagrywać identyczne płyty. Melodyka Amerykanów i ich pomysł na komponowanie tak celnie trafiają w mój gust, że mógłbym ich słuchać w nieskończoność. Z tego powodu mam mieszane odczucia co do „The Wilderness”, albumu różniącego się…

COCOA PSYCHO: zdradliwy słodziak

Z dobrym RISem jest jak z kobietą-wampem. Kusi wyglądem, uwodzi zapachem, by ostatecznie dać ci z liścia. Cocoa Psycho od BrewDoga znajdowało się na czołowej pozycji mojej listy piw „muszę spróbować”. Nie to, że spodziewałem się najlepszego RISa na świecie. Po prostu byłem ciekaw, czy użycie kakao i kawy za bardzo nie „zasłodzi” tego trunku. Ja wiem, kawa jest raczej kwaskowa, „gołe” kakao – wytrawne. Ale w połączeniu z niskim odfermentowaniem i charakterystycznym zapachem…

WIT-AMINA CH: na kłopoty – chmiel

Nie zalegalizują nam marichunaenu? Nie ma co się martwić – chmiel też zrobi swoje. Wit-amina Ch równie dobrze spływa na poprawę humoru, co palona używka. Czy ktokolwiek z was miał zły humor po wypiciu piwa (kaca na drugi dzień nie liczę)? Upijał się nim na smutno, albo choć żałował, że wypił kufel/szklankę/pokal? Jo was prosza – nie uwierzę, jeśli ktoś odpowie twierdząco na któreś z powyższych pytań. I nic w tym…

KOJOT: wycie do chmielowgo księżyca

Ej, gdzie jest ta chmielowa piącha, którą miałem dostać po gębie odpalając butelczynę Kojota? Tomek Kopyra jest jednym z naczelnych hop-headów tego kraju, a najlepsze piwa jego kooperacji z Widawą to te, którym nie szczędził chmielu (okej, stouty i portery z bonusami też są spoko). Gdy więc dowiedziałem, że przygotowuje solidnie doprawione roślinką z rodziny konopiowatych amber ale, zatarłem ręce. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że raczej nie lubię piw z dużą…