GRODZISKIE 4.0: dymy nad rozlewiskiem

Cisza, spokój, ładna pogoda i premiera nowego Grodziskiego z Pinty – tak przywitał mnie Wrocław, moje nowe miasto. Sprawy sercowo-zawodowo-ambicjonalne przywiodły mnie na Dolny Śląsk na początku sierpnia. Dopiero się tu ogarniam, zwiedzam piwne sklepy i knajpy oraz poznaję miasto. Dzielnie pomaga mi w tym Kobieta, która Wrocław zna już na wylot. Nie interesuje się piwem, a i tak wie, gdzie mnie zaprowadzić, by moja pasja z butelki/kega przedostała się do brzuszka. Lubię Wrocław…

WIEWIÓR i ALBRETCIK: urodzinowe premiery w Szynkarni

Serdecznie dziękuję Artezanowi, że zdecydował się wręczyć mi urodzinowy prezent w postaci premiery dwóch piw. Podobno rocznicę narodzin należy świętować do 18. roku życia, a później skoncentrować się na imieninach. Ot, taka polska tradycja. I owszem, jestem człekiem o pozytywnym podejściu do owej, ale akurat w kwestii urodzin pozostaję niewzruszony – wciąż są dla mnie świętem ważniejszym. Planowałem w sobotę udać się na tę okoliczność do Obornik Śląskich…

5. Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa: tak wygląda raj

Nikomu jeszcze nigdy nie udało się zobaczyć Nieba, ale po wizycie na WFDP mam pewne przypuszczenia co do jego wyglądu. Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, który właśnie doczekał się jubileuszowej, piątej edycji, to jedna z największych tego typu imprez w Polsce i to nie tylko jeśli chodzi o liczbę wystawców czy odwiedzających, ale także o marki, które debiutowały we Wrocławiu. Trzy lata temu była to Pinta, dwa lata temu AleBrowar, w zeszłym – Pracownia Piwa. Trzy…

Weselne imponderabilia

Co sprawia, że daną imprezę uznam za udaną? Dobra muzyka? A jakże. Spora dawka alkoholu? Z pewnością. Smaczne jedzenie? Oczywiście. Jednak nic nie zastąpi grupy dobrych znajomych. Powyższa mądrość może wydać się banałem największym z możliwych, ale chyba właśnie taki okres w życiu przechodzę – przypominam sobie rzeczy najprostsze, czerpię przyjemność z maleńkich radości, chłonąc codzienność, zamiast czekać na wielkie, zgubne uniesienia. Ta postawa przywiodła…

Dust Bowl dwa lata później

Z poważną miną i szczerością kombatanta oświadczam: jakże szybko ten czas leci! 24 marca 2012 roku – ta data na długo pozostanie w moim sercu. To właśnie wtedy ja i ziomkowie z zespołu Dust Bowl daliśmy pierwszy wspólny koncert w wypełnionej po brzegi (80-90 osób) Kawiarni Naukowej. Pamiętam ten wyjątkowy dzień, jakby to było wczoraj i to nie tylko ze względu na sam występ… Dust Bowl nie jest moim pierwszym zespołem: mieszkając jeszcze na Podkarpaciu udzielałem…