RAJZA DO KALIFORNII i DARK CITRA IPA: na dwie nóżki po pracy

kontynuacja wroclaw

Najlepszy sposób na wychillowanie po mulącym dniu w pracy? Oczywiście wizyta w mulitapie!

Jak już dałem Państwu znać, wkrótce wyprowadzam się z Wrocławia, ergo mam dwa cele na ostatnie dni. Po pierwsze: obskakuję wszystkie burgerownie, których jak do tej pory nie miałem okazji zwiedzić (MoaBurger na razie wygrywa smakiem). Po drugie: zachodzę do moich ulubionych knajp piwnych, w których nie jeden film się urwało i nie jedną stówę straciło. Oczywiście żartuję – zawsze wychodziłem trzeźwy. 😉

W poniedziałek wybrałem się do Kontynuacji, zwabiony dwiema nowościami – debiutem Browaru Hajer oraz ciemną wersją Citra IPA od Birbanta. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, kobiety pokazywały nóżki, nie pozostawało mi więc nic innego, jak rozsiąść się w ogródku i korzystać z okoliczności przyrody, które niesie ze sobą przełom maja i czerwca. Przy okazji zamieniłem kilka zdań z Kontynuacyjną ekipą, obgadałem plany na przyszłość, wylałem łezkę nad pięknymi dniami… A później zabrałem się za degustację.

RAJZA DO KALIFORNII
Browar Hajer
American Pale Ale
Warka: pierwsza
Skład: nie podano
Cyferki: alkohol 5% obj., ekstrakt 12 Blg, 52 IBU

Browar Hajer Rajza

Śląska ekipa zaczyna na pół gwizdka. Znaczy się tak: pomysł połączenia piwa z piosenką (i co z tego, że punkopolową!) uważam za godzien wszelkiej chwały, takoż na propsy zasługuje efektowna premiera Rajzy z Kalifornii – kto był, ten wie. Kto nie był, ten pozwiedza sobie Internety. No ale kurde – APA? I to ma być debiut, który sprawi, że piwoszowi szczęka opadnie do samej podłogi?!

Ale dość marudzenia o pomyśle, rzućmy zmysłami na piwo. Rajza prezentuje się bardzo okazale, choć nie mała w tym zasługa sprawnych rączek Jarka z Kontynuacji, który zadbał o to, by piana wyglądała na wybitną. Gruba, drobna czapa, bardzo trwała i o dobrym lacingu przykrywa płyn w kolorze herbaty z cytryną, bardzo mętny.

W zapachu na pierwszy plan wysuwa się grejpfrut, zboostowany owocami tropikalnymi (w rolach głównych mango i ananas), a także odrobina nafty i winogron. Po ogrzaniu wyłazi aromat landrynek. Buuu.

Smak także jest z jednej strony nieco landrynkowy, słodkawy, choć ładnie skontrowany owocami pochodzącymi od chmielu i goryczką. IMO o ile jej moc się zgadza (choć w sumie w APA mogłaby być mniejsza), o tyle zaleganie w gardle już niekoniecznie. In minus także nagłe urwanie smaku w drugim akordzie, który pomiędzy słodyczą pierwszego a goryczką finału oferuje… pustkę.

Nie ma jednak co narzekać – to całkiem dobre APA, bez wad, choć oczywiście wymagające pewnych dopracowań. Ale jak na debiut – łapka w górę.

piwo6

DARK CITRA IPA
Birbant
Black IPA
Warka: pierwsza
Skład: woda; słody; chmiel Citra; drożdże US-05
Cyferki: alkohol 5,9%, ekstrakt 14,2 Blg, 62 IBU

Birbant Black Citra

Na drugą nóżkę zamówiłem sobie już trzecie wcielenie Birbantowego klasyka (ale to brzmi – rok na rynku, a już klasyk!), czyli Dark Citra IPA. Jasna wersja bardzo mi smakowała, takoż imperialna, więc miałem dobre przeczucia przed wersją ciemną. I nie pomyliłem się, choć moim zdaniem nie jest ona tak znakomita, jak poprzedniczki.

Czarny, nieprzejrzysty płyn skrywa się pod powłoką beżowej, drobnopęcherzykowej piany o niezłej trwałości i lacingu. Czyli klasyka gatunku. Szybciutko przechodzę zatem do zapachu – tutaj na dzień dobry wita mnie czekolada, z podkreśleniem moim braku paloności. Ergo: wciąż mamy do czynienia z Black IPA, a nie amerykańskim stoutem. Sporo tu cytrusów, z dominującą rolą cytryny i limonki.

W smaku pierwsze skrzypce znów gra czekolada, gładka, nieomal mleczna (ale to nie diacetyl!), skontrowana nutami tytoniu oraz cytryny, która odpowiada także za solidną, acz szlachetnie krótką goryczkę.

Faktem jest jednak, że Dark Citra IPA zupełnie niczym się nie wyróżnia na tle innych reprezentantów gatunku. To tylko/aż bardzo smaczne Black IPA.

piwo7

(Visited 111 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *